środa, 10 grudnia 2014

Zima dla kierowców

Zima dla kierowców


Autor: Michał Serafin


Okres zimowy jest bardzo niebezpieczny i męczacy dla każdego kierowcy. Nawet osoba z długoletnim stażem może mieć wiele problemów, by przetrwać bezproblemowo mroźne poranki i wieczory.


Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć dlaczego waśnie okres między grudniem ,a marcem jest tym, w którym bezpieczeństwo na drogach diametralnie spada. Złe warunki, wraz z brawurą kierowców mogą prowadzić do wielu tragicznych wypadków. Dlatego też każdy kierowca powinien zachować zdrowy rozsądek w każdej sytuacji. Nie ma bowiem wytłumaczenia dla osoby, która łamie przepisy.

Konsekwencja brawury

Wielu kierowców - szczególnie tych z małym doświadczeniem nie zdaje sobie sprawy dlaczego jazda w złych warunkach może być tak niebezpieczna. Przykłady o których mówi się na kursach upoważniających do zdania prawa jazdy aczej nikogo nie przekonują. Najcześciej dopiero pierwsza styczność z prawdziwym niebezpieczeństwem powoduje, że osoby zaczynają patrzeć na wszystkie wcześniej wykonywane czynności za kierownicą z większym dystansem i powagą.

Nie można oczywiście wszystkiego składać na samych kierowów. Zdarza się bowiem, że są oni bezsilni wobec zarówno samochodu, jak i warunków pogodowych. Powoduje to często złe konsekwencje. Jak zrobić, by wyjść z opresji drogowej cało ?

* zachowaj zimną krew - nie rób nic pod wpływe stresu. Spróbuj zachowywać się spokojnie. To może mieć ogromny wpływ.

* delikatnie - pamiętaj, że aby wrócić do stanu sprzed poślizgu nie możesz ostro manewrować kierownicą. Każdy nieostrożny ruch może spowodować, że Twoja sytuacja będzie jeszcze gorsza.

* hamuj pulsacyjnie - na czym polega hamowanie pulsacyjne ? Przede wszystkim na tym, by nie trzymać ciągle hamulca. Jeśli ciągle trzymasz nogę na hamulcu, to koła tracą przyczepność. Dlatego też fachowcy uważają, że najlepszym sposobem na zażegnanie niebezpieczeństwa podczas poślizgu jest stopniowe wciskanie i suszczanie nogi z hamulca.

Czy takie artykuły jak ten mogą pomóc chociaż jednemu kierowcy ? Z pewnością nie zminią mentalności wszystkich, ale każda jedna osoba, która dzięki owym poradom skutecznie poradzi sobie z niebezpieczeństwem z pewnością będzie mi wdzięczna, a ja - zadowolony.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wymiana opon na zimowe? Kiedy? Dlaczego?

Wymiana opon na zimowe? Kiedy? Dlaczego?


Autor: Przemysław Gorzechowski


Dobór właściwego ogumienia do posiadanego pojazdu jest kluczowym elementem wpływającym na bezpieczeństwo kierowcy oraz komfort jazdy. Ale dlaczego tak naprawdę wymienia się opony? Kiedy najlepiej wymienić opony na zimowe? Czym opony zimowe różnią się od opon letnich?


Opony jako jedyny element samochodu kontaktują się z nawierzchnią i są bezpośrednio odpowiedzialne za bezpieczeństwo i komfort jazdy. Dlatego dobór ogumienia powinien być uzależniony od warunków pogodowych. Niska temperatura oraz opady śniegu z deszczem oraz śniegu powinny skłonić kierowców do zamontowania opon zimowych. W naszym klimacie zwykle czyni się to w listopadzie, chociaż średnia dobowa temperatura poniżej +7 Celsjusza występuje znacznie wcześniej. Mniej świadomi i odpowiedzialni kierowcy czekają na pierwszy mróz, a co gorsza nawet na pierwszy śnieg. Takie zachowanie jest bardzo niewłaściwe. Mieszanka stosowana w letnim ogumieniu nie jest przystosowana do właściwej pracy w temperaturach dodatnich, zbliżonych do 0 stopni a już zupełnie nie nadaje się do jazdy, gdy temperatura spada poniżej zera. Guma twardnieje, a przyczepność znacznie się pogarsza.

Co ważne, opony zimowe wykazują swoją wyższość szczególnie w ujemnych temperaturach, nawet na suchym asfalcie. Według przeprowadzanych testów droga hamowania samochodu wyposażonego w dobre opony zimowe skraca się średnio o 30%.

Zimowe ogumienie charakteryzuje się znacznie lepszymi parametrami w czasie jazdy po nawierzchniach zaśnieżonych, oblodzonych oraz zabłoconych lub z tzw. śliskością pośniegową. To znaczy, że posiada lepszą przyczepność do takich nawierzchni w porównaniu do opon letnich. Opony zimowe zachowują się na tyle dobrze, że umożliwiają spokojną jazdę tam, gdzie opony letnie na pewno by sobie nie poradziły.

Duże znaczenie ma rzeźba bieżnika opon zimowych, która jest wyposażona w większą ilość lamelek (drobnych nacięć poprawiających przyczepność poprzez większą elastyczność czoła bieżnika a tym samym lepszy kontakt z nawierzchnią pokrytą śniegiem, elementami lodu lub też różnymi pozostałościami po posypaniu nawierzchni piaskiem lub solą). Rowki bieżnika zimowego są wyraźnie szersze, co pozwala na odprowadzanie śniegu i błota pośniegowego.

Opony zimowe to nie zbytek, ale gwarancja bezpieczeństwa. Mimo, że zimy w naszym kraju są krótsze i cieplejsze niż kiedyś, to średnie temperatury i występujące opady obligują kierowców do wymiany ogumienia. Dzięki temu unikniemy wielu kolizji, stłuczek czy nawet poważnych wypadków drogowych.


Przemysław Gorzechowski www.opony.pl Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Poradnik - regeneracja lakieru

Poradnik - regeneracja lakieru


Autor: mkpol


Od momentu wyjechania z salonu lakier naszego auta poddawany jest nieustannej obróbce ściernej realizowanej na wiele wymyślnych sposobów. Dramaturgii dodaje fakt, że współczesne lakiery są stosunkowo miękkie. W szczególności dotyczy to lakierów metalicznych.


Przyczyny powstawania zarysowań mogą być rozmaite. A to szurniemy breloczkiem, oczywiście z logo naszego ukochanego samochodu po drzwiach. A to dziecko wsiadając szurnie tornistrem po drzwiach (tak tak, pierwsza lepsza metalowa sprzączka może zarysować lakier), a to drobinki wyskakujące spod kół samochodów przed nami zafundują nam delikatny peeling. Zniszczenia dopełniają wizyty na automatycznych myjniach oraz wszelkie zanieczyszczenia atmosferyczne, a w szczególności przeróżne związki metali, które w połączeniu z deszczem tworzą słabiutkie ale jednak kwasy. Ich perfidia polega na tym, że nie dają efektu natychmiastowego, ale działają powoli tocząc lakier naszego auta niczym rak. Aż pewnego dnia parkujemy autko na parkingu wysiadamy i .... i obok stoi piękny lśniący samochód podczas gdy nasz jest bury (ex. czerwony) matowy i cały porysowany. Jeśli jest to parking hipermarketu to jest więcej niż pewne, że w ciągu najbliższych 2 minut wylądujemy przy regale z preparatami do renowacji lakieru.

Etwas geschichte czyli krótka historia zaawansowanych regeneratorów lakieru.

Ta wbrew pozorom wcale nie jest długa. Powstały one jako logiczna kontynuacja rozwoju past polerskich lekkościernych. Czy ktoś je jeszcze pamięta? Producenci z jakiegoś powodu nieustannie starając się poprawić to co i tak jest dobre. Czasem to przynosi zamierzone efekty (zwiększenie sprzedaży - nie łudźmy się, że chodzi o ułatwienie nam czegokolwiek). Czy tak jest w przypadku regeneratorów lakieru? Trudno powiedzieć. Niezaprzeczalnie dodanie pigmentów kolorystycznych oraz środków do konserwacji jest krokiem w dobrym kierunku. Pomimo, że od premiery pierwszego zaawansowanego regeneratora lakieru minęło już kilka lat to na rynku nie ma ich wcale tak wiele.

Co w trawie piszczy - czyli zawartość pojemnika

Zaawansowany regenerator to tak naprawdę nic innego jak bardzo delikatne mleczko polerskie z dodatkami. A dodatki te to: wspomniany już wcześniej pigment koloryzujący (lider rynku oferuje preparat w 16 kolorach), wosk do pielęgnacji lakieru. Bogata paleta kolorów zapewnia dopasowanie do prawie każdego typowego lakieru, jednak nie jest wcale powiedziane, że uda się dobrać do wszystkich. Odradzam eksperymentowanie z mieszaniem preparatów w celu uzyskania jakiejś nowej barwy ponieważ pigmenty barwiące się nie zmieszają. Tak więc przy kolorach typu choinkowo - trawiasta zieleń metalik (miałem kiedyś taki wpis w dowodzie rejestracyjnym) pozostaje nam droga klasyczna - pasta + wosk.

Jak używać

W pierwszej kolejności auto należy bardzo, ale to bardzo dokładnie umyć. Przy tej okazji warto pojazd dokładnie obejrzeć i ocenić miejsca, które są bardziej zniszczone i wymagają naszej szczególnej atencji. Regenerator lakieru inaczej nakładamy na miejsca bardziej zniszczone a inaczej na mniej sterane życiem. Przed nałożeniem preparatu autko musi wyschnąć. Nie ma znaczenia czy je wytrzemy czy wyschnie samo, zacieki i tak pójdą pod nóż, a dokładnie pod mleczko. Preparat nakładamy za pomocą wilgotnej szmatki niewielkimi partiami na poszczególne elementy nadwozia. Wcieramy go kolistymi ruchami w powierzchnię lakieru. Regeneracja lakieru odbywa się właśnie podczas tej czynności więc w miejscach gdzie występują większe zarysowania, zmatowienia, zabrudzenia lub przebarwienia lakieru musimy użyć odpowiedniego momentu siły i wcierać regenerator dłużej i silniej aż defekty lakieru znikną. Jest to czynność kluczowa z punktu całego procesu regeneracji lakieru, więc warto się do niej przyłożyć wyjątkowo starannie. Po zakończeniu nakładania regeneratora zostawiamy autko do wyschnięcia co łatwo poznamy po matowym nalocie jaki pojawi się na całej powierzchni. Jak pisałem wcześniej, w miejsca zabrudzone, przebarwione i porysowane wcieramy regenerator lakieru ze zdwojoną siłą i energią aż do szczęśliwego zakończenia tym niemniej regeneracji warto poddać wszystkie bez wyjątku elementy metalowe nadwozia ponieważ różnica pomiędzy odnowionymi a nie odnowionymi miejscami może być a nadto widoczna. Praktyka okazuje, że intensywne wcieranie należy się na ogół całej karoserii.

Wyschnięty regenerator lakieru poddajemy obróbce ostatecznej, a mianowicie polerowaniu, które sprawi, że nasz samochód zacznie lśnić i wabić spojrzenia przechodniów głębią koloru. W zapale pracy należy uważać, aby nie potraktować regeneratorem lakieru elementów plastikowych. Przypominam, że zawiera on pigmenty barwiące, z naciskiem na barwiące. Plastiki warto zabezpieczyć taśmą papierową, a jeśli nie chce nam się to przygotujmy sobie czystą wilgotną szmatkę, którą od razu będziemy usuwać regenerator z plastików. Do ostatniego polerowania można użyć elektrycznej polerki - efekt będzie jeszcze lepszy a uzyskany mniejszym wysiłkiem.

Lakier się już błyszczy, ale to nie koniec

Wtarliśmy w nasze auto wielką tubę regeneratora wymieszanego z litrami potu i nasze autko wygląda już pięknie. Wcale nie. Dopiero teraz widać jak brzydkie są zmatowiałe wyblakłe plastiki. Niegdyś czarne obecnie buro szare. Warto więc zaopatrzyć się w dobry środek do odnawiania elementów plastikowych auta. Podobnie rzecz ma się z felgami. Na rynku jest wiele preparatów do czyszczenia felg oraz nabłyszczania opon, jednak dla uzyskania trwałego efektu warto skorzystać z produktów sprawdzonych producentów.

Jak dobrać kolor regeneratora do naszego auta?

Na opakowaniu znajdziemy skalę barw, według której należy dobierać kolor do naszego lakieru. Nie musi on być identyczny ponieważ pigmenty nie przebarwiają lakieru a jedynie uzupełniają ubytki w porach i mikropęknięciach. Kolor powinien być jednak jak najbardziej zbliżone. Wyjątkiem jest kolor biały, który można potraktować jakimś jasnym kolorem regeneratora co pozwoli nadać mu delikatny odcień na przykład jasnoniebieski lub różowy. Wszelkie takie eksperymenty należy dobrze rozważyć i wykonać na własną odpowiedzialność ponieważ ich skutki ustąpią najprędzej po około pół roku.

Kiedy stosować?

Przyjęło się, że zaawansowane regeneratory stosuje się między drugim a szóstym rokiem życia autka, nie jest to jednak parametr, którym należy się zbytnio przejmować. Stosujemy wtedy, gdy uznamy, że naszemu autku należy się mały facelifting. Trwałość powłoki to około pół roku więc częstsze używanie regeneratora też mija się z celem. Osobiście jednak odradzam stosowanie preparatu do aut młodszych niż dwa lata (no chyba, że spotkały je jakieś traumatyczne przeżycia). Do konserwacji ich lakieru polecam delikatne mleczka polerskie. Działają podobnie a zdecydowanie mniej ingerują w lakier. Bo trzeba wiedzieć jedno. Z regeneracją lakieru jest jak z kobietą robiącą sobie makijaż. Jak się zacznie to już nie można skończyć. A im dalej w las tym więcej drzew. Jak wspomniałem operację regeneracji lakieru warto powtarzać mniej więcej co pół roku.

Podsumowanie

Przypomniał mi się dowcip o rolniku, który po przyjechaniu kombajnem na pole zorientował się, że zapomniał zasiać. My też nie zapominajmy, że nawet najpiękniej wypolerowane autko musi być przede wszystkim sprawne technicznie, więc zanim wyjedziemy w niedzielę do kościoła sprawdźmy stan ogumienia, płynów ustrojowych i hamulców, żeby się nie okazało, że powrotem trzeba będzie pchać. A regenerator zawiera pigmenty koloryzujące!


Marek Krasa
Producentem opisanych kosmetyków samochodowych jest firma Carplan Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Kosmetyki samochodowe - pielęgnujemy nasz samochód

Kosmetyki samochodowe - pielęgnujemy nasz samochód


Autor: mkpol


Na świecie w ogóle a w naszej przeuroczej ojczyźnie w szczególe dostępne są kosmetyki samochodowe bardzo wielu producentów. Przy ich wyborze łatwo wydać ciężko zarobione pieniążki na mocno reklamowany produkt o wątpliwej jakości.


Na świecie w ogóle a w naszej przeuroczej ojczyźnie w szczególe dostępne są kosmetyki samochodowe bardzo wielu producentów. Przy ich wyborze łatwo wydać ciężko zarobione pieniążki na mocno reklamowany produkt o wątpliwej jakości. Czym się zatem kierować? Oczywiście w pierwszej kolejności opinią sąsiada z garażu obok. Sąsiadki raczej nie, no bo wiadomo ...... żona. A poważnie warto poszukać takiego producenta, który oferuje kompleksowe rozwiązanie wszystkich problemów jakie możesz napotkać podczas pielęgnacji samochodu. Nie chodzi tu oczywiście o cudowny środek do wszystkiego jaki stosował wojskowy felczer z opowieści o dzielnym wojaku Szwejku, który na wszelkie dolegliwości przepisywał lewatywę i lizanie chininy. Chodzi o kompletną linię wysoko specjalizowanych środków posiadających pewne istotne dla nas cechy za rozsądną cenę. No to po kolei.

Etap 1 Myjemy samochód

Szkoły są dwie tradycyjnie falenicka i otwocka. Jedna mówi, że sprzątanie autka zaczynamy od środka i kończymy na zewnątrz, druga że odwrotnie. Oczywiście obie są słuszne i wyznawcy jednej i drugiej mają rację. Ponieważ ja zaliczam się do tej drugiej pielęgnację autka zaczniemy od umycia lakieru. Do tego celu polecam szampon który jednocześnie myje, konserwuje i nabłyszcza karoserię. Musi być przy tym wydajny - butelka 375 ml powinna wystarczyć nam na ok. 20-25 myć, co daje nam koszt rzędu 50 groszy na jedno mycie. Ważne jest aby przed myciem dokładnie spłukać karoserię co pozwoli nam uniknąć porysowania lakieru podczas samego mycia. Sam szampon po zmieszaniu z wodą powinien dać bardzo obfitą i gęstą pianę, której aktywne składniki zapewnią dokładne usunięcie wszystkich zabrudzeń i jednocześnie zabezpieczą lakier, który tym samym jest gotowy do dalszych zabiegów. Ważne aby dokładnie przestrzegać proporcji zawartych w instrukcji ponieważ dodając zbyt dużo szamponu niepotrzebnie marnujemy pieniążki a dodatkowo możemy mieć kłopot z nadmiarem wytworzonej piany. To nie „markowe" proszki do prania, których polskie wersje wymagają potrójnej porcji, żeby osiągnąć efekt czystego prania.

Etap 2 Usuwamy ubytki lakieru

Kiedy już spod warstwy błotka wyjrzy czyściutki lakier, warto go dokładnie obejrzeć pod kątem ewentualnych rys, zadrapań i ubytków. Do naprawy ewentualnych uszkodzeń proponuję użyć świetnych regeneratorów z serii T-Cut produkowanych zarówno w wersji dla lakierów tradycyjnych jak i metalicznych. Nakładamy je miękką ściereczką i czekamy aż wyschnie co możemy poznać po delikatnej mgiełce na powierzchni lakieru. Teraz wołamy żonę i pokazujemy jej jak miękką, suchą ściereczką ma dokładnie, raz koło razu, wypolerować całą karoserię. My stajemy z boku i obserwujemy jak nasze autko nabiera blasku, a poszarzały kolor nabiera głębi. Od czasu do czasu możemy drugiej połowie wskazać miejsca nie dość dokładnie wypolerowane. Efekt działania dobrego regeneratora jest wręcz powalający, szczególnie gdy mamy do czynienie z powłoką starszą, lub mocno podniszczoną.

Etap 3 Woskujemy lakier

Lakiery bezpośrednio po regeneracji są szczególnie wrażliwe na czynniki zewnętrzne, warto więc pomyśleć o zabezpieczeniu ich woskiem. Tu również warto zwrócić uwagę, że dobre firmy robią inne woski do lakierów akrylowych i inne do metalików. Zgodnie z zasadą, że jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Wosk nakładamy przy pomocy lekko wilgotnej szmatki i czekamy aż wyschnie co możemy poznać po delikatnej mgiełce. Możemy znów zawołać małżonkę, jednak prawdziwego mężczyznę można ponoć poznać po tym jak kończy a nie jak zaczyna więc tę czynność warto wykonać samemu. Czym kierować się przy wyborze? Ano dobry wosk można stosować nawet na mokrą karoserię, w słońcu, a nawet polerować autko na drugi dzień po jego nałożeniu. Nie musimy się przy tym obawiać, że stwardnieje on i pozostanie nam tylko polerowanie szpachelką. Jeśli zrobimy dobre rozpoznanie to okaże się, że produktów spełniających te wymagania jest mniej niż niewiele.

Etap 4 Superfinisz dla twardzieli

Jeśli kogoś nie zadowolił efekt uzyskany po użyciu wosku może użyć czegoś bardziej wyrafinowanego. Na rynku jest dostępny wysokospecjalistyczny wosk Auto Finish Advanced Car Wax. Ten wyjątkowy preparat posiada tę właściwość, że podczas polerowania nie kruszy się i nie pyli, a ponadto daje się łatwo usunąć z uszczelek i elementów plastikowych. Jest on wyjątkowo odporny na czynniki pogodowe i nadaje polerowanej powierzchni wyjątkowy połysk i głębię. Z tego też względu jest on rekomendowany przez brytyjskie muzea pojazdów zabytkowych. Ach ci brytole :-).

Etap 5 Wosk, który oszczędza twój czas.

Przeraża cię myśl o tych wszystkich czynnościach, które musisz wykonać aby twoje auto wyglądało jak dzień po wyjechaniu z salonu? Mam dla ciebie rozwiązanie! Zabrzmiało znajomo? I słusznie. Mi również zdarzyło się nadziać w telewizorze na reklamę super środka który robi wszystko sam, a potem możemy atakować karoserię palnikiem. Wada takiego super środka jest tylko jedna - NIE ISTNIEJE. Co nie zmienia faktu, że oferowane tam produkty są często całkiem dobrej jakości, tyle że sprzedawane tylko 5 razy drożej. Dość o nich wracamy do naszego autka. Testowałem ostatnio rewelacyjny preparat (ach ten marketing) służący do ... oszczędzania czasu. Był to zaawansowany preparat typu Color Fast łączący w sobie wszystkie cechy wosku i regeneratora lakieru opisane w poprzednich akapitach. Jest to obecnie jedyny na rynku preparat, który zabezpiecza lakier woskiem i jednocześnie regeneruje. Technika jego nakładania jest podobna jak przy wosku. Wcieramy go wilgotną szmatką, szczególnie intensywnie w miejscach mocniej zniszczonych. Preparat przywraca połysk i głębię koloru a jednocześnie doskonale chroni powierzchnię powłoką woskową. Preparat produkowany jest w 14 kolorach, wystarczy więc wybrać najbliższy naszemu i do pracy rodacy.

Etap 6 A co z elementami plastikowymi?

Lakier już się pięknie błyszczy i kłuje sąsiadów w oczy warto więc pomyśleć o elementach plastikowych. Wybrać powinniśmy taki preparat, który nie tylko zabezpieczy zderzaki i uszczelki przed płowieniem, ale też nada im głęboki kolor i połysk. Dobrze, żeby był to preparat w aerozolu, wtedy jego aplikacja sprowadza się do równomiernego rozprowadzenia na czyszczonej powierzchni. Zderzaki - szczególnie przedni narażone są na zarysowania i drobne uszkodzenia (grubych nikomu nie życzymy), dlatego warto rozważyć użycie specjalnego żelu regeneracyjnego. Podobnie jak spray preparat ten pozostawia lśniącą powłokę odporną na płowienie. Mój znajomy właściciel myjni miał w wiaderku specjalną tajemną miksturę, którą smarował zderzaki i listwy boczne. Nabierały one po tym pięknego połysku, nie do uzyskania przy użyciu żadnego preparatu. Po wielu nagabywaniach i namowach udało mi się poznać tajemnicę tej mikstury. Był to olej napędowy. Niestety po pierwszym deszczu efekt znikał bezpowrotnie, ale warto zapamiętać.

Etap 7 Felgi i opony na wysoki połysk

Facet może być świetnie ubrany, ale jak będzie miał brudne buty to i tak wszyscy go będą uważać za fleję. Z naszym autkiem jest tak samo. Lśniąca karoseria przemieszczająca się na brudnych kołach to nieporozumienie. Oczywiście każdy zaraz powie, że jego audi wydaje 200 na autobanie i brudu nie widać, ale choćby nie wiem co kiedyś trzeba się zatrzymać. Czym więc wyczyścić koła? Do felg możemy użyć mleczka do polerowania. Działa skutecznie, podobnie jak Cilit Bang w naszej łazience, jednak trzeba się troszkę napracować. Specyfik nakładamy szmatką, mocniej pocierając w miejscach szczególnie zabrudzonych. Następnie wytrwale polerujemy felgi aż do uzyskania pięknego blasku. Efekt jest naprawdę świetny. Z oponami sprawa jest już prostsza. Rozpylamy na nich preparaty typu Tyre Slik i zapominamy (ważne, żeby opony były czyste!). Preparat trwale (co nie znaczy na wieczność) nadaje oponom efektowny wygląd zabezpieczając jednocześnie gumę przed parceniem. Cecha szczególnie przydatna w zimie. Jakość tego specyfiku została doceniona nie tylko przez klientów ale również przez specjalistów z branży motoryzacyjnej. Uzyskał on mianowicie rekomendację tygodnika „Auto Świat".

Etap 8 szyby - nasze okno na świat :-)

Szczerze i uczciwie powiem, że do mycia szyb polecam najtańszy płyn do szyb marki Tesco. Ponieważ jest to preparat z gatunku „lowbudget" jego jakość oraz walory zapachowe pozostawiają wiele do życzenia, ma jednak jedną ale za to bardzo ważną zaletę. Ponieważ jest to tani szmelc zawiera bardzo dużo amoniaku. Dzięki temu czyści bardzo skutecznie i niemal natychmiast się ulatnia nie zostawiając smug. Pod tym względem bije na głowę wszystkie inne środki, choć mojej lepszej połowy nie udało mi się do niego przekonać. Jeśli się okaże, że jestem kryptreklamocośtam firmy Tesco i biorę od nich działkę a preparat jest do niczego ryzykujecie jakieś 2 złote - bo tyle kosztuje. Myślę że warto. To tyle o myciu szyb ciekawsze przed nami. Otóż warto po umyciu zaaplikować szybce mleczko do czyszczenia szyb. Usuwa ono znakomicie wszelkie trwałe zabrudzenia nadając szybie idealną czystość, a także niweluje powstawanie refleksów powstałych na skutek drobnych zarysowań szyb. Aplikacja jest podobna jak innych preparatów. Nakładamy, czekamy aż wyschnie, a jak jest już suche polerujemy. Ważne żeby przed użyciem mleczka szybę dokładnie umyć tak aby podczas polerowania nie dorobić się kolejnych rys.

Etap 9 Chowamy się w środku

Błyszczące kokpity są już passe, choćby ze względu na odbicia jakie powodują w szybie przy ostrym słońcu, nadal jednak posiadają liczne grono fanów. I dobrze. Moda retro ma to do siebie, że co jakiś czas wraca i wtedy to oni będą na topie. Oczywiście o ile ich kadety dotrwają do tego czasu. W każdym razie dla nich proponuję preparaty w postaci zarówno mleczka jak i sprayu. Wersja zapachowa to już indywidualna decyzja każdego kierownika samochodu. Zaletą mleczka jest to że podczas aplikacji nie zapryskamy dopiero co umytej od środka szyby. Z kolei spray pozwoli nam dotrzeć nawet w trudnodostępne miejsca.Preparat nie powinien pozostawiać na czyszczonej powierzchni smug, chronić ją przed płowieniem i pękaniem, a dodatkowo czyścić, odświeżać i nabłyszcza powierzchnię. Warto też zwrócić uwagę na to czy preparat powoduje, że kurz nie przywiera tak chętnie do wyczyszczonej powierzchni, przynajmniej nie tak chętnie. Dla amatorów subtelnego luksusu proponuję specyfik matujący. Mleczko te nie nadaje czyszczonej powierzchni połysku pozostawiając ją matową i co ważne jeśli już zdążyliśmy nabłyszczyć nasz kokpit, to ten preparat pozwoli nam go zlikwidować. Jak bardzo potrafią uprzykrzyć jazdę elementy kokpitu odbijające się przy ostrym słońcu w szybie wie tylko ten co tego doświadczył, czyli pewnie każdy kierowca. zdecydowanie polecam stosowanie preparatów matowych, skorzysta na tym nasza koncentracja i reputacja :-).

Podsumowanie

Wspominałem już o odkurzaniu? No tu producenci się nie popisali. Nie produkują preparatu, który po rozpyleniu odkurzy nam wnętrze, ale ... nikt nie jest doskonały. Tak więc szable w dłoń, ... to znaczy odkurzacze i nadajmy naszym szkapom mechanicznym ten jedyny niepowtarzalny wygląd, przynajmniej do pierwszej wizyty z całą rodzinką w miejscu gdzie sprzedają hamburgery na wywóz. Jeśli komuś choć trochę pomogę w wyborze właściwego środka, bądź sposobu postępowanie to będzie mi niezmiernie miło.


Marek Krasa
Producentem opisanych kosmetyków samochodowych jest firma Carplan Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Ryzykowna podróż

Ryzykowna podróż


Autor: Piotr Waydel


Na początku roku, umówiliśmy się na spotkanie w Kijowie ze znajomymi z różnych krajów. Nie wiedziałem wtedy, że w związku z kryzysem zostały zlikwidowane połączenia lotnicze. Godziny przyjazdu pociągów zupełnie nam nie odpowiadały. Zdecydowaliśmy się na jazdę samochodem, mimo odległości, mrozu i kiepskich dróg.


Wyjechaliśmy w sobotę 4 I w południe z Warszawy. Po trzech godzinach już byliśmy za granicą, praktycznie bez żadnego czekania na odprawę.
Wspaniały początek podróży.

Około 19-stej, jakieś 10 kilometrów od Równego, które znajduje się mniej więcej w połowie drogi do Kijowa, zatrzymała nas milicja do kontroli. Milicjant bardzo skrupulatnie sprawdził wszystkie moje dokumenty - paszport, najnowsze prawo jazdy, dowód rejestracyjny, ubezpieczenia, kwitki z granicy. Ostatecznie złożył wszystkie dokumenty razem i oddał. Pożegnaliśmy się i wsiadłem do samochodu.

Złożone razem dokumenty oddałem towarzyszce podróży do poukładania i pojechałem dalej. Po jakiś 300 metrach, okazało się, że brakuje mojego prawa jazdy. Najnowszego, europejskiego, ze wszystkimi kategoriami.

Zawróciliśmy i razem z milicjantami przeszukaliśmy oba samochody i cały teren wokół. Bez efektu. Jak kamień w wodę.

Cóż było robić. Przesiadłem się na miejsce pasażera i pojechaliśmy dalej zupełnie pustą, ciemną drogą.
Po kilku kilometrach gdy wjechaliśmy już w pierwsze światła miasta, pojawił się znikąd czarny samochód i zaczął jechać równolegle do nas w odległości 1-1,5 m. Nic nie dawało przyspieszanie, ani zwalnianie. Jechał obok, a jego pasażer zaglądał nam przez okna.

Nie wiedzieliśmy co o tym sądzić. Można było nawet spodziewać się napadu, bo wokół zupełna pustka. Po mniej więcej 1,5 minucie, samochód zniknął.
Niewiele dalej była następna kontrola milicyjna.
Napięcie zniknęło i zaczęliśmy się spokojnie zastanawiać, co się stało.
Czy uniknęliśmy napadu, a może coś innego.
Wtedy przyszło nam do głowy, że gdybym ja prowadził, nie wiedząc że nie mam prawa jazdy, to w przypadku kolejnej kontroli sytuacja byłaby delikatnie mówiąc nie do pozazdroszczenia. Sobotni wieczór, wszystko pozamykane, obcy kraj, mróz, brak znacznej ilości hrywien. A gdyby jeszcze nikt oprócz mnie nie miał prawa jazdy?

Przyszły nam na myśl jeszcze bardziej fantastyczne scenariusze.
Co by było, jeśli wszystkie zdarzenia nie byłyby przypadkiem i pasażer czarnego samochodu sprawdzał kto prowadzi, aby dać znać następnej kontroli?
Co by się stało w takim razie?
Co się dzieje gdy w weekend zostaje zatrzymany na Ukrainie kierowca z innego kraju bez prawa jazdy?

Gdy dojechaliśmy do Kijowa dowiedzieliśmy się o kilku ciekawych sprawach.
Że europejskie prawo jazdy na TIR-y jest warte na czarnym rynku około 1000 euro.
Oraz że polscy kierowcy mają często różne dziwne i niezbyt przyjemne przygody.

W związku z tym zwracam się do tych, którzy mieli podobne zdarzenia, o podzielenie się tą informacją w komentarzach.

Natomiast wszystkich kierowców, udających się za wschodnią granicę, proszę o baczne zwracanie uwagi na swoje dokumenty w każdej sytuacji.

Piotr Waydel


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Sprowadzanie samochodu zza granicy. Podstawowe wskazówki.

Sprowadzanie samochodu zza granicy. Podstawowe wskazówki.


Autor: Tomasz R.


Ceny samochodów sprowadzanych zza granicy zarówno tych używanych jak i nowych stale spadają i coraz bardziej opłacalnym wydaje się zakupienie samochodu właśnie przywiezionego do Polski.


Wielu z nas na pewno myślało już o takiej inwestycji i związanych z nią kosztów, wysiłku okresu oczekiwania, problemów z zarejestrowaniem, a wszystko to w aspekcie opłacalności całego przedsięwzięcia. Samochody zza granicy, a szczególnie te używane są zdecydowanie tańsze niż ich odpowiedniki zarejestrowane w kraju. Rejestracja samochodu.

Niska cena bierze się z kilku podstawowych powodów ; niższa akcyza, nasycenie rynku samochodowego, wysoka konkurencja oraz brak popytu na samochody używane. Duża część samochodów używanych przeznaczonych do sprzedaży znajduję swoich właścicieli w krajach takich jak Polska, Czechy, Słowacja, a coraz częściej też Ukraina, czy Rosja.
Dobrze utrzymany pojazd sprowadzony zza granicy jest naprawdę interesującym rozwiązaniem dla potencjalnych nabywców, szczególnie, jeśli nie zależy nam aż tak bardzo na zakupie samochodu „od nowości". Trzeba jednak pamiętać, że ocena stanu technicznego powinna zostać przeprowadzona w warsztacie samochodowym dysponującym odpowiednimi instrumentami. Rejestracja pojazdu.
Jeżeli nie mamy takiej możliwości, to powinien to ocenić ktoś kto na co dzień zajmuje się samochodami.
Najwięcej niespodzianek może nas czekać wśród samochodów sprowadzanych przez profesjonalne firmy zajmujące się tego typu działalnością, ponieważ w celu jak najwyższego zarobku często po bardzo niskich cenach kupują samochody powypadkowe, które są następnie już w kraju przywracane do życia i „wyklepywane". Najlepszym rozwiązaniem jest oczywiście osobiste wybranie się do kraju, w którym mamy zamiar znaleźć samochód dla nas, ale jeśli nie mamy takiej możliwości, to powinno się przeglądnąć fora samochodowe i poszukać informacji na temat konkretnego importera.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Nasz samochód i zima

Nasz samochód i zima


Autor: Hamilton Starszy


Zima daje się we znaki wszystkim kierowcom. Niektórzy nie dają sobie zbyt dobrze z nią rady. Ten artykuł jest właśnie dla początkujących kierowców .


1 - Wielu kierowców zimą zapala swój samochód i " grzeje " na jałowym biegu przez kilka minut, od czasu do czasu naciskając pedał gazu. Jest to działanie, które jest mało skuteczne, zużycie 90 % paliwa jest absolutnie nieproduktywne. Praca na biegu jałowym w zimie nie powinna trwać więcej niż góra 30 sekund. Ruszaj i jedź pierwsze kilka kilometrów z szybkością poniżej 70 km/godz.

2 - Aby uniknąć szybszego zużycia silnika w zimie stosuj wielosezonowe oleje wysokiej jakości. Nie warto na tym oszczędzać. W dłuższej perspektywie rachunek ekonomiczny przemawia zdecydowanie na korzyść dobrych olejów.

3 - Przed zimą sprawdź ciśnienie w cylindrach, stan swojego akumulatora i zapłon. Te trzy elementy to 80 % zimowych problemów.

4 - Sprawdź pasek klinowy alternatora. Luźny spowoduje, że twój akumulator mimo, że sprawny, będzie niedoładowany. Pamiętaj, że sprawność tego samego akumulatora w temperaturze poniżej zera stopni Celsjusza jest o połowę niższa niż w temperaturze 25 stopni. Taka już jego natura.

5 - Jakie stężenie płynu chłodniczego ? Najczęściej używane są glikole alkoholowe. W oryginalnych stężeniach zamarzają w temperaturze - 20 stopni. Ilość ciepła pochłanianego przez płyn chłodzący jest proporcjonalny do ilości wody w roztworze, ale z drugiej strony krzemiany i fosforany w nim zawarte lepiej rozpuszczają się w wodzie, gdy jej za mało osadzają się na ściankach układu chłodzenia powodując szybszą korozję. Najlepiej gdy miną mrozy przejść jak najszybciej na wodę.

6- Istnieje mit, aby spuścić nieco powietrza z kół, aby poprawić ich przyczepność. To niweczy całą pracę firm je produkujących. Tysiące godzin testów, lata doświadczeń w każdej szanującej się firmie produkujących opony jest po to, aby zaprojektować kształt, dobrać odpowiednie materiały i znaleźć optymalne ciśnienie, aby uzyskać optymalną przeczepność. Konkluzja : ciśnienie takie jakie zaleca producent.

7 - Naucz się jeździć ,,,,.. bez hamowania. W zimie się to bardzo przydaje, czyni jazdę bezpieczniejszą i na każdych 100 kilometrach możesz zaoszczędzić nawet do litra paliwa.

8 - Poślizgi

Rady teoretyczne są potrzebne, ale nie poparte solidną praktyką i ćwiczeniami w terenie zupełnie bezużyteczne. Najlepiej skorzystać z pomocy tych kierowców, którzy mają doświadczenie w tej dziedzinie. Teoreczne rady bez praktyki mogą być wręcz szkodliwe. Tu decydują podświadome nawyki wyniesione z treningu poślizg to ułamki sekund a reakcja może być na wagę czyjegoś życia.

9 - No i pamiętajmy w określonym czasie o zmianie opon z letnich na zimowe.


Streszczenia filmów i książek

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Prawo jazdy zimą?

Prawo jazdy zimą?


Autor: Małgorzata Jakubczyk


Na przestrzeni ostatnich lat posiadanie prawa jazdy przestało być traktowane jako dodatkowy atut. Rozwój cywilizacyjny doprowadził do sytuacji, w której niewielka, plastikowa karta to standardowe wyposażenie każdego portfela pełnoletniej osoby.


Bezpowrotnie minęły czasy, w których jedyną szansą na wymarzonego Fiata 126p było szczęście (często poparte znajomościami) przy zapisach i cierpliwość w dalszym oczekiwaniu. Samochód nie jest już nieosiągalnym dobrem czy luksusem, na który stać niewielu. To raczej podstawowe narzędzie pracy, dlatego pytaniem nie jest już czy robić prawo jazdy, ale gdzie i kiedy.

Według Andrzeja Świsulskiego, współwłaściciela i instruktora wrocławskiej szkoły jazdy KURSANT, najlepszym czasem na robienie kursu jazdy jest zima. Powód jest prosty - prowadzenie samochodu latem nie sprawi najmniejszych trudności jeśli nauczymy jeździć się w ekstremalnych warunkach. W przypadku ukończenia kursu w miesiącach zimowych, gdy prowadzenie samochodu wymaga większej wprawy i koncentracji, możemy nie obawiać się o nasze umiejętności, mówi pan Andrzej. Jak wiadomo, zimą warunki drogowe są zazwyczaj trudniejsze, jest ślisko lub pada deszcz. Niedoświadczony kierowca bardzo łatwo może wpaść w poślizg, a przecież nauka jazdy służy po to, aby faktycznie nauczyć kursanta bezpiecznego prowadzenia samochodu - w każdych warunkach. Jeżdżąc autem zimą przeważnie mamy problemy z przyspieszaniem, hamowaniem, poślizgami czy wyjechaniem z koleiny, trudno oczekiwać od początkującego posiadacza prawa jazdy, że będzie automatycznie wiedział, w jaki sposób powinien się zachować w takich sytuacjach, jak opanować samochód. Radziłbym również osobom, mówi pan Andrzej, które wiele lat nie prowadziły samochodu, aby wykupić przed nadejściem zimy jazdy z instruktorem, który doradzi i podpowie, jak zachować się na drodze, gdy warunki nie są komfortowe.

*artykuł przygotowany we współpracy z Andrzejem Świsulskim, instruktorem i współwłaścielem wrocławskiej szkoły jazdy KURSANT www.kursant.wroclaw.pl


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Eco-driving - ekonomiczna jazda

Eco-driving - ekonomiczna jazda


Autor: eurekaweb


Eco-driving - ekonomiczna jazda, czyli takie prowadzenie samochodu, aby spalał jak najmniej paliwa, a przez to koszty jego utrzymania były jak najniższe.


Eco-driving - ekonomiczna jazda, czyli takie prowadzenie samochodu, aby spalał jak najmniej paliwa, a przez to koszty jego utrzymania były jak najniższe. Niesłusznie dużo kierowców twierdzi że jeżdżąc ekonomicznie trzeba jeździć bardzo wolno. Dobry kierowca jadąc zgodnie z zasadami eko-jazdy dojedzie do celu szybko i zaoszczędzi przy tym sporą ilość paliwa.
Podstawowe zasady eko-jazdy:

Hamuj silnikiem
Wciąż bardzo popularne wśród kierowców jest dojeżdżanie do skrzyżowania na luzie. Ta technika jazdy jest stara jak świat i często mylnie uważana za najbardziej oszczędną. Niestety, w dzisiejszych autach nie spełnia pokładanych w niej nadziei i zużywa trochę paliwa. Dodatkowo, jest niebezpieczna gdyż opóźnia czas naszej reakcji. W czasie hamowania silnikiem silnik napędzany jest przez koła pojazdu, a dopływ paliwa jest całkowicie odcięty. Należy pamiętać, by redukować biegi najpóźniej przy ok. 1200 obrotach/minutę. W przeciwnym razie auto zacznie ponownie zasysać paliwo, aby uniknąć zgaśnięcia silnika. Aby jeździć taniej wystarczy zdejmować nogę z gazu przed skrzyżowaniem i redukować bieg gdy obroty spadną do ok. 1500 na minutę.

Przyspieszanie
Zapalaj bez gazu. Dziś już nie trzeba przy uruchamianiu silnika naciskać na gaz, w starych modelach było to konieczne. Ilość paliwa potrzebna do rozruchu jest teraz regulowana automatycznie. Ruszać możemy zaraz po uruchomieniu silnika. Każda chwila postoju to strata paliwa. Drugi bieg warto wrzucić zaraz po tym, jak samochód zacznie jechać. Nadużywanie jedynki wyraźnie podwyższa zużycie paliwa. Rozpędzenie pojazdu wymaga dużo więcej energii aniżeli utrzymanie stałej prędkości. Staraj się zatem jak najrzadziej hamować i przyspieszać. Biegi należy zmieniać najpóźniej przy 3500 obr. Obroty muszą być dopasowane do sytuacji na drodze. Gdy chcemy szybko przyspieszyć silnik powinien chodzić na wyższych obrotach. Silnikowi należy w pracy pomagać tzn. przyspieszać przy obrotach, przy których dysponuje on jak największą mocą.

Opony
Niby szczegół, ale często o nich zapominamy. A to przecież one łączą nas z nawierzchnią. Powinniśmy pamiętać o ich prawidłowym ciśnieniu - za małe ciśnienie opon jest niebezpieczne, a poza tym powoduje większe opory toczenia i negatywnie wpływa na zużycie paliwa. Miejmy również na uwadze, że dobrze trzymające się drogi sportowe opony mają większe opory toczenia, od normalnych opon. Opony eksploatowane przez dłuższy czas ze zbyt niskim ciśnieniem wykazują większe zużycie bieżnika po obu zewnętrznych stronach czoła. Opony eksploatowane przez dłuższy czas ze zbyt wysokim ciśnieniem wykazują większe zużycie bieżnika w środkowej części czoła bieżnika. Opona ze zbyt wysokim ciśnieniem nie spełnia optymalnie swoich funkcji amortyzacyjnych, co obniża komfort jazdy i powoduje większe zużycie elementów zawieszenia samochodu. W zależności od danego pojazdu, informację tę można znaleźć na klapce wlewu od paliwa, w schowku, na progu lub słupku, przy drzwiach kierowcy. Najczęściej zalecane ciśnienie to przykładowo, 2.0, 2.2, itp.

Zachowuj odstępy i przewiduj
Jazda samochodem w ogóle, a jazda ekonomiczna w szczególności, wymaga przewidywania. Zachowywanie większych odstępów pomiędzy autami pozwala częściej hamować silnikiem. Warto też z daleka wypatrywać świateł. Zamiast z dużą szybkością zbliżać się do skrzyżowania, by potem dusić hamulec i stawać można dojechać, łagodnie zwalniając silnikiem. I tak nikt nie ruszy wcześniej niż na żółtym.

Połączenie tych kilku podstawowych zasad pozwoli zaoszczędzić nam sporo pieniędzy.


http://www.automotosprzedaz.pl/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Kradzież kołpaków

Kradzież kołpaków


Autor: Leon Lasa


Mając Fiata Uno w którym kołpak jest przymocowany jedną śrubą, ani razu nie miałem problemu z kradzieżą bo się nie da ukraść bez uszkodzenia kołpaka.


Wiele marek samochodów niestety kołpaki ma przymocowane tylko na zaciski, więc kołpak można zdjąć tylko go podważając, no i kwitnie kradzież kołpaków i oczywiście handel nimi.

Odkąd przesiadłem się na Volkswagena Polo ukradli mi kołpak gdy nieopatrznie zaparkowałem przed hipermarketem M1 w Krakowie, celowo wymieniam ten obiekt bo tam grasuje banda złodziei, którzy kradną kołpaki i nikt z ochrony hipermarketu z tego sobie nic nie robi, mają gdzieś klientów, którzy tam przyjeżdżają na zakupy. To była ostatnia moja wizyta w tym miejscu i nie zamierzam tam więcej kupować, bo parkowałem na wielu parkingach przed niejednym sklepem i nigdy nic mi nie zginęło.

W pierwszym momencie gdy zauważyłem brak kołpaka pomyślałem sobie że po prostu odpadł, ale gdy się zastanowiłem i przypomniałem sobie moją spokojną jazdę, doszedłem do słusznego wniosku że w nowym samochodzie sam kołpak nie może odpaść.

Potem sobie pomyślałem dlaczego nie ukradli wszystkich czterech? Żeby mieć komplet do sprzedania? Odpowiedź jest prosta gdybym zgłosił kradzież tego jednego kołpaka, każdy policjant powiedział by mi że kołpak mi sam odpadł i na pewno nie zainteresowała by go kradzież mienia o wartości 50 zł. Dlatego właśnie złodzieje kradną po jednym kołpaku z z parkingów, bo prędzej czy później skompletują sobie cały komplet. Kradnąc jeden czuja się bezkarni bo tak naprawdę nigdy nie wiadomo gdy brakuje jednego kołpaka czy został ukradziony czy zwyczajnie odpadł.

Nic mi więc nie pozostało jak kupić kołpak na aukcji, bo salonie nie dość że są drogie to jeszcze trzeba kupić cały komplet a mnie jest potrzebny tylko jeden. Sprawdziłem oferty na portalu aukcyjnym i zobaczyłem tam mnóstwo używanych kołpaków, ale postanowiłem że za nic nie kupie używanego, bo istnieje możliwość że został zdjęty z innego Polo bez wiedzy właściciela. Odrzuciłem wiec wszystkie oferty używanych, udało mi się znaleźć sprzedawcę. Który sprzedawał nowe kołpaki na sztuki, kupiłem jeden a z wysyłką zapłaciłem 41 zł. Kołpak przyszedł po kilku dniach i niczym nie różnił się od pozostałych trzech.

W tym miejscu chciałbym zaapelować do wszystkich kierowców, którym zginęły kołpaki aby nie kupowali używanych, bo jeżeli nie będzie klientów na używane kołpaki to i nie będzie złodziei, nie dajmy się skusić kilku złotową różnicą w cenie ryzykując że wzbogacimy złodzieja.

Pozostało mi jeszcze znaleźć jakieś zabezpieczenie kołpaków przed szybkim zdjęciem, ale jak do tej pory nie znalazłem satysfakcjonującego mnie rozwiązania., które by nie szpeciło kół a choć trochę utrudniło złodziejstwo.

Zapraszam przy okazji na bloga poświęconego motoryzacji


O Lwowie Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

niedziela, 23 listopada 2014

Co robić w przypadku kolizji drogowej?

Co robić w przypadku kolizji drogowej?


Autor: Artur Olędzki


Szczególnie późną jesienią, oprócz grypy, narażeni jesteśmy na kolizje drogowe (stłuczki). Na przykładzie, opisałem jak postępować w takim przypadku.


W chwili, kiedy piszę ten artykuł jest jesień - ta najgorsza. Ciemno, zimno, cały czas pada. Słońca nie widziałem od dwóch tygodni. Ciśnienie niskie, nic się nie chce, ale często trzeba wsiąść w samochód i jechać Teraz wyobraź sobie, że prawie każdy się tak podle czuje, źle bo ciśnienie, źle bo szef coś mu nagadał, do tego ślisko i mokro, i prawie nic nie widać. Właśnie stworzyły się idealne warunki do stłuczki, inaczej kolizji drogowej. Mało ważne czyja to będzie wina, jadąc samochodem zawsze musimy być na to przygotowani. Kolizja ma to do siebie, że może się zdarzyć, nawet wtedy, kiedy tylko chcemy podjechać do sklepu te 300 metrów.

Kolizja- jest to zderzenie lub uszkodzenie pojazdu, w którym żadna osoba nie odniosła obrażeń, ani nie poniosła śmierci. Obecność policji nie jest obowiązkowa.
Stłuczka- jest to potoczna nazwa kolizji, w której samochody są lekko zniszczone, np. mają rozbite tylko lampy

Nie chciało mi się, ale musiałem jechać do tego sklepu. Zmrok, mało widać. Nagle kątem oka widzę, że z prawej coś wyjeżdża. Noga na hamulec kierownica w lewo – za późno. Słyszeliście kiedyś ten bardzo charakterystyczny odgłos? Jest bardzo głuchy, nieprzyjemny. To odgłos gniecionej blachy. Wysiadłem. Idąc w stronę tamtego idioty, jeszcze spojrzałem na swoje auto. Prawa część nadkola, reflektor i maska to już wspomnienie.Na szczęście kretyn wysiada, więc nic poważnego mu się nie stało. Pytam się - wszystko OK?. Trochę niewyraźnie, ale twierdzi, że nic mu nie jest. Przyglądam się mu przez moment - normalny gościu, ani nie stereotypowa blondynka, ani moherowy dziadek.

Zaczynają trąbić… trzeba posprzątać ten bałagan.Pierwsza i najważniejsza sprawa, upewniam się jeszcze raz czy gościowi nic faktycznie się nie stało. Ztego, co widzę i słyszę nic mu nie jest. Jakiemuś innemu kierowcy, który trąbił jak głupi, bochce przejechać, zdążył rzucić soczystą wiązanką. Ja też jestem cały, jechałem dość wolno, pasy mnie przytrzymały, o nic się nie uderzyłem. Warto jednak pamiętać, żeby przy takich okazjach, jednak zgłosić się do lekarza. Mogą się zdarzyć, bardzo groźne nawet dla życia, urazy wewnętrzne, których z początku ani nie widać, ani nie czuć.

Pierwsza sprawa to upewnić się czy nie ma rannych lub zabitych- ok. zrobione.

Typowa kolizja, jaka się zdarza każdego dnia w dużym mieście.Teraz mamy tylko, albo aż, dwa rozbite samochody, z którymi trzeba coś zrobić. Moje auto bardziej zawadza i tamuje ruch, więc mówię, żeby mi pomógł go przepchnąć. Jednak za nim się to do tego zabierzemy robię kilka fotek aparatem z komórki, pewnie i tak nić nie będzie widać, bo już jest ciemno, ale ustawienie samochodów powinno się dać ustalić. Próbuję mojego jeszcze odpalić, ale nie daje się. Pchamy, ciężko, słyszę jak jakaś blacha zaczepia o koło. W końcu się udało. Jeszcze biorę jakiś kamień i rysując po asfalcie zaznaczam gdzie stało, (tak na wszelki wypadek). Drugie bez problemu odpaliło, gościu odjechał kawałek i ruch został przywrócony. Mimo, że stoi na chodniku, włączył awaryjne i wyciąga trójkąt ostrzegawczy –ok!.

Po drugie usunąć pojazdy tak, żeby nie tamowały ruchu, szybko, ale spokojnie i nie nerwowo, jeżeli nie jest to możliwe należy użyć trójkąta ostrzegawczego ok. – zrobione.

Przypomniałem sobie, że powinienem postarać się o świadków, trzeba było poprosić o dane osobowe, albo, chociaż pospisywać nr rejestracyjne ich samochodów. Za późno każdemu się spieszy, a że widzieli, że nikomu nic się nie stało pojechali sobie wszyscy –echh.

Podchodzę do gościa, jeszcze raz się pytam czy wszystko OK., tak nic mi nie jest- odpowiada. Pyta się mnie - co robimy?. Zastanawiam się czy wzywać policję. Powinienem wezwać obowiązkowo, kiedy podejrzewałbym, że jest pijany. Jeżeli, któryś z nas byłby ranny również pogotowie.

Pytam się czy zdaje sobie sprawę, że wyjechał mi, nie ustąpił pierwszeństwa. Twierdzi, że mnie nie widział, ale faktycznie to on miał „ustąp pierwszeństwa”, więc jego wina. Dobrze, myślę sobie, chociaż z tym nie będzie problemu, gościu przynajmniej na razie przyznaje się do winy. Jeszcze przez chwilę rozmawiamy jak to się stało. Oglądam jego polisę oraz dowód rejestracyjny – wygląda, że wszystko jest w porządku. Żaden z nas nie jest pijany, ustalona wina, dokumenty wydają się być w porządku – OC jest, przegląd jest ważny, dlatego faktycznie nie ma przesłanek, żeby wzywać policję. Wyciągam ze schowka tzw. druk stłuczkowy. Ten dokument tak samo wygląda w całej Europie.

Wspólne oświadczenie o zdarzeniu drogowym - Pobierz.

Zaczynamy go we dwóch wypełniać. Gościu – z papierów wynika, że ma na imię Andrzej pytasię mnie, a co by było gdybym nie miał tego druku? Odpowiadam, że wtedy trzeba by było to jakoś inaczej napisać. Zawsze jest potrzebne: imię i nazwisko kierowców, oraz właścicieli (przecież nie musisz jechać własnym autem) do tego:

- dokładne miejsce i czas zdarzenia

- numery rejestracyjne pojazdów, które uczestniczyły w kolizji

- numery polis OC i nazwy firm ubezpieczeniowych

- przebieg zdarzenia, opisanego jak najdokładniej, jakiś szkic sytuacyjny, kto i gdzie znajdował się w chwili kolizji

- wszystkie strony muszą się podpisać pod takim „dokumentem”.

Wypełniliśmy druk stłuczkowy i kiedy już chciał się zająć własnymi sprawami, przypomniałem sobie, że potrzebny jest jeszcze jeden dokument „oświadczenie o winie” Trochę z niechęcią, ale kiedy w końcu razem skomponowaliśmy takie oświadczenie, Andrzej go podpisał. Nikt nie lubi podpisywaćoświadczenia o własnej winie. Tam było napisane coś takiego:„Ja Andrzej legitymujący się dowodem nr oświadczam, że w dniu tym i tym z mojej winy doszło do kolizji, kierując pojazdem marki o nr rejestracyjnym chcąc przejechać skrzyżowanie ulic, nie zauważyłem prawidło jadącego pojazdu marki nr rejestracyjny wymusiłem pierwszeństwo”. Coś takiego będzie mi to potrzebne, kiedy udam się do ubezpieczyciela Andrzeja.

Było już późno, dlatego też nie daliśmy radę podjechać od razu do inspektoratu, umówiliśmy się, że następnego dnia tam się udamy. I tak, i tak winny musi osobiście potwierdzić przebieg wypadku, teoretycznie powinno to przyśpieszyć wszystkie procedury.

Zanim się pożegnaliśmy ( o dziwo – już nie chciałem go zabijać) przy Andrzeju zadzwoniłem jeszcze do jego ubezpieczyciela, numer był na polisie. Musiałem jeszcze raz opowiedzieć, co się wydarzyło. Sprawa, bo od tej pory ta kolizja tak się zaczęła nazywać dostała swój numer, na który miałem się potem powoływać w przyszłości. Za natychmiastowe zgłoszenie szkody dostałem propozycję odholowania i wstępnych oględzin, ok. w sumie, dlaczego nie.Z Andrzejem pożegnaliśmy się już bez gniewu, on odjechał o własnych siłach, ja jeszcze jakiś 40 minut czekałem na lawetę.

Na drugi dzień w inspektoracie umówiłem się z rzeczoznawcą żeby wycenił mi szkody. Przyjechał porobił zdjęcia, opisał, co i jak, dał do podpisania formularz z wyceną szkody. Miałem do wyboru albo zgarnąć kasę i we własnym zakresie naprawiać albo zlecić naprawę warsztatowi, który już bez mojego pośrednictwa rozliczy się ubezpieczycielem. Wybrałem drugie rozwiązanie, ponieważ wysokość szkody wydawała się zbyt mała. Potem się dowiedziałem, że miałem rację, bo do naprawy była jeszcze jedna rzecz, której rzeczoznawca nie uwzględnił.

Wiem, że każda stłuczka czy kolizja to nerwy. W pierwszej chwili miałem ochotę udusić gościa gołymi rękami. Zaraz jednak się okazało, że pomógł mi usunąć samochód z drogi. Potem okazał się sympatycznym facetem. Bez problemu przyznał się do winy. Potem współpracował żebyśmy jak najszybciej doprowadzili samochody do pełnej sprawności. Jego szkody były mniejsze, w miarę szybko dostał kasę z AC. Nie zawsze da się wszystko przewidzieć, dlatego jak wyżej pisałem warto mieć ten druk stłuczkowy przy sobie. Z Andrzejem czasami się widzimy w sklepie, kolegami nie jesteśmy, ale dzień dobry sobie mówimy.

Jak Wy sobie poradziliście w takim wypadku-kolizji? Czy zawsze dzwoniliście na policję?

Jak się zachowywaliście? Jakie błędy popełniliście, na które inni powinni uważać?

Artur Olędzki

{Gapiart}

Tego w szkole się nie dowiesz - www.oledzki.com - Praktyczny Uniwersytet


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Sposób na zimowe trudności

Sposób na zimowe trudności.


Autor: Piotr Dziankowski


Przyzwyczailiśmy się już do hasła, że zima znów zaskoczyła drogowców. Narzekamy na zaśnieżone drogi, śliską i pokrytą warstwą lodu nawierzchnię, brak piaskarek w miejscach, gdzie już dawno powinny wykonać swoja pracę.


Czy jednak za bardzo nie skupiamy się na obwinianiu służb komunalnych? Czy nie trzeba bardziej skupić się na zadbaniu o sprawność i przygotowanie własnego samochodu do tych trudnych zimowych warunków na drogach?

Na pewno i jedno i drugie jest ważne. Nawet najlepiej przygotowany samochód niewiele pomoże, gdy na drodze zalega kilkadziesiąt centymetrów śniegu, albo warstwa lodu jest tak duża, że nie można poruszać się nawet na piechotę. I odwrotnie - dobrze odśnieżona droga może się okazać niewystarczającym elementem w podróży samochodem na łysych oponach.
O co więc zadbać, zanim zima zagości na dobre na naszych drogach?
Warto zwrócić uwagę na kilka podstawowych spraw.
Na pierwszym miejscu to stan ogumienia i jego rodzaj. Wiadomo, że najlepiej korzystać z dwóch kompletów opon (zima - lato).
Mało doglądane hamulce. Skupiamy się często na wymianie kloców hamulcowych, a do coraz słabiej działającego układu hamowania szybko się przyzwyczajamy. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, że nierównomierne rozłożenie siły hamowania, to najprostsza droga do poślizgu nawet przy niewielkiej prędkości na ośnieżonej drodze.
Widoczność w zimie jest ograniczona przez gęsty śnieg, mgły, narzucane przez inne samochody na szybę błoto pośniegowe. Aby dobrze sobie z tym poradzić, trzeba zadbać o stan wycieraczek, jakość płynu w spryskiwaczach oraz czystość filtrów kabinowych, które mają wpływ na ilość pary na szybie.
Nie zaszkodzi sprawdzić stan akumulatora, gdyż większe mrozy mogą sprawić nam przykrą niespodziankę, kiedy rano będziemy próbowali uruchomić nasze cudo, a ono ani drgnie. Szukanie pomocy u innych kierowców, uruchamianie na kablach, to spory kłopot i mnóstwo zmarnowanego czasu.
Poza tym światła, zawieszenie, uszczelki - to też warto sprawdzić, by potem nie narzekać na samego siebie, że nie zadbało się należycie o swoje i swoich bliskich bezpieczeństwo na drodze.


Blog TAK CHCĘ ŻYĆ!
Rusz się z miejsca i zrób coś w końcu ze swoim życiem, jeśli jeszcze tego nie uczyniłeś!
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Moda na eco driving

Moda na eco driving


Autor: katia81


Tania, ekologiczna i zarazem dynamiczna jazda samochodem - czy to wogóle możliwe. Czy można czerpać przyjemność z prowadzenia samochodu, wykorzystując jego moc i przyspieszenie i jednocześnie płacić mniej na stacji paliw?


W dobie rosnących cen paliw, zwiększającej się z roku na rok liczby samochodów poruszających się po drogach oraz coraz większej świadomości konieczności chronienia naturalnego środowiska, koniecznością staje się znalezienie złotego środka, który z jednej strony pozwoli na korzystanie ze zdobyczy techniki, a z drugiej zminimalizuje szkodliwy wpływ emitowanych do środowiska toksyn powstających przy spalaniu benzyny czy oleju napędowego.

Zastosowanie samochodów o napędzie wykorzystujących ekologiczne paliwo lub baterie słoneczne jest na chwilę obecną bardzo trudnym wyzwaniem i na pewno przekraczającym możliwości finansowe olbrzymiej większości użytkowników dróg, a co za tym idzie nie jest rozwiązaniem, które można wdrożyć szybko i na skalę masową.

Idealnym rozwiązaniem wydaje się promowanie mody na ekologiczny styl jazdy, który znany jest na całym świecie jako eco driving. Idea eco drivingu narodziła się w Szwecji i rozprzestrzeniła się gwałtownie na całą Skandynawię - ojczyznę szeroko rozumianej ekologii oraz dostała się na kontynent europejski, gdzie najprężniej rozwija się w Szwajcarii i w Niemczech. Eco driving to jednak nie tylko ochrona środowiska naturalnego, to również znaczące, bo sięgającej nawet 30% zredukowanie naszych wydatków, jakie ponosimy w związku z eksploatowaniem samochodów. Nie oznacza to jednak, że ekojazda narzuca nam rygorystyczne ograniczenia i nie pozwala czerpać przyjemności z prowadzenia samochodów. Często bowiem, oszczędna czy tania jazda, kojarzona jest z jazdą powolną.

Eco driving łamie te konwenanse i zgodnie z zasadą maksymalnego wykorzystania każdej kropli paliwa nakazuje w sposób jak najbardziej dynamiczny, wykorzystujący walory naszego silnika, dochodzić do prędkości, z jaką chcemy przez dłuższy czas podróżować. Następnie doradza, aby kontrolować i monitorować przebieg jazdy oraz sytuację panującą na drodze. To tak w telegraficznym skrócie. Szkoła eco drivingu bowiem, dokładnie precyzuje zakresy prędkości, z jakimi najoszczędniej się jeździ, wartości prędkości obrotowej poszczególnych silników, w jakich należy jednostkę napędową utrzymywać, a także wskazuje na wiele innych pobocznych aspektów mających kluczowy wpływ na ekonomiczność, bezpieczeństwo i ekologiczny wymiar używania samochodu.


www.eco-driving.auto-jarmark.pl Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Dlaczego i kiedy najlepiej zmienić opony na zimowe?

Dlaczego i kiedy najlepiej zmienić opony na zimowe?


Autor: Małgorzata Jakubczyk


Co roku zima zaskakuje drogowców, którzy rzadko są odpowiednio przygotowani do nagłych opadów śniegu. Zaskakuje także kierowców, którzy ze zmianą opon z letnich na zimowe czekają zdecydowanie za długo.


W niektórych krajach regulacje prawne przewidują obowiązek wymiany ogumienia wraz z nadejściem zimy. W Polsce brak takich unormowań, jednak w statystykach wypadków nadal króluje niedostosowanie prędkości do warunków drogowych. Zazwyczaj mówi się o niedoświadczonych kierowcach, zbyt szybkiej jeździe i złej pogodzie, zapominając o tym, jak często kolizja czy poważny wypadek są spowodowane niewłaściwym doborem opon. Ich zmianę zaleca się w momencie, gdy średnia temperatura zacznie spadać poniżej siedmiu stopni Celsjusza - wówczas mieszanka gumowa opony letniej sztywnieje, czego konsekwencją jest znacznie szybsze zużywanie się opon. O to, dlaczego trzeba zmieniać opony na zimowe zapytaliśmy specjalisty - Andrzeja Świsulskiego, współwłaściciela i instruktora wrocławskiej szkoły jazdy KURSANT: „Kwestia zmiany opon na zimowe to przede wszystkim komfort bezpieczeństwa. Opona zimowa gwarantuje większą mobilność w każdych warunkach zimowych - po prostu jest zbudowana inaczej niż opona letnia. Przede wszystkim jest to specjalna krzemionkowa mieszanka gumowa, stworzona z myślą o niskich temperaturach i pozwalająca skrócić drogę hamowania. Nie każdy wie, że już przy prędkości 30km/h hamowanie na drodze pokrytej śniegiem jest trzy razy dłuższe na oponach letnich niż na oponach zimowych. Zimówki mają także inną rzeźbę bieżnika, dzięki czemu lepiej odprowadzają wodę spod opony i gwarantują lepszą przyczepność pojazdu. Oczywiście sama wymiana opon to jeszcze nie wszystko, równie ważna jest pamięć o kontrolowaniu ich stanu."

Wniosek wydaje się prosty. Nie należy czekać do ostatniej chwili i pierwszych większych opadów śniegu. „Pierwsza prognoza pogody, która przewidzi spadek temperatury poniżej siedmiu stopni Celsjusza - radzi KURSANT - powinna być dla każdego kierowcy impulsem do zmiany opon z letnich na zimowe - odpowiednie ogumienie w połączeniu z rozważną jazdą pozwoli bezpiecznie dotrwać do upragnionej wiosny."

*materiał przygotowany we współpracy z wrocławską szkołą jazdy KURSANT www.kursant.wroclaw.pl


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak zlikwidować punkty karne?

Jak zlikwidować punkty karne?


Autor: Małgorzata Jakubczyk


Odkąd wprowadzono punkty karne to one, a nie mandaty stały się utrapieniem kierowców. Jeżeli należysz do kierowców, którzy lubią przycisnąć pedał gazu i nie zawsze stosują się do przepisów ruchu drogowego, ta informacja jest dla Ciebie.


W momencie zatrzymania i zakwalifikowania naszego wykroczenia policjant informuje nas o liczbie punktów za konkretne wykroczenie. Ile w tym momencie będziemy mieć punktów, wie tylko komendant wojewódzki (my zazwyczaj o tym nie pamiętamy), który prowadzi ewidencję. Magiczną granicą są 24 punkty karne rocznie- po ich przekroczeniu prawo jazdy zostanie zatrzymane. W przypadku kierowców, którzy prawo jazdy maja krócej niż rok, granica ta jest jeszcze niższa i wynosi 20 pkt. Co wtedy? By je odzyskać, trzeba będzie zdać powtórnie egzamin, ponosząc jego koszty. Jeśli zdamy - odzyskamy prawo jazdy i wszystkie punkty zostaną nam wymazane.

Jeśli zbierzemy niebezpiecznie dużo punktów tak, że każde kolejne, nawet najdrobniejsze wykroczenie, spowoduje utratę prawa jazdy, możemy ubiegać się o skasowanie części punktów. W jaki sposób? Zapytaliśmy o to pana Andrzeja Świsulskiego, współwłaściciela i instruktora wrocławskiej szkoły jazdy KURSANT: „Kierowcy, którzy zebrali 6-24 punkty karne mogą starać się o ich zniwelowanie, uczestnicząc w szkoleniach prowadzonych przez wojewódzki ośrodek ruchu drogowego. Jest jednak kilka warunków. Po pierwsze, możemy starać się o kasację punktów karnych otrzymanych za przekroczenie prędkości. Po drugie, możemy w ten sposób skasować maksymalnie 6 punktów. Po trzecie - mamy prawo do takiej kasacji raz na pół roku. I wreszcie po czwarte - nie dotyczy to kierowców posiadających pierwsze prawo jazdy do roku od dnia jego wydania".

Na czym polega takie szkolenie?

Jest to pogadanka (razem 6 godzin lekcyjnych) z psychologiem i policjantem - tłumaczy pan Andrzej Świsulski - a jej zadaniem jest uświadomienie skutków naruszenia przepisów ruchu drogowego, zwłaszcza przepisów kształtujących zasady bezpiecznego zachowania się w tym ruchu. Tak jak powiedziałem, po odbyciu takiego szkolenia liczba posiadanych punktów zmniejsza się o 6, które odejmowane są według kolejności wpisów (w pierwszej kolejności - punkty „najstarsze"). Jednak liczba punktów odjętych z tytułu odbytego szkolenia nie może być większa od liczby punktów otrzymanych za naruszenia przepisów ruchu drogowego przed jego odbyciem. Jest to pewien sposób na oddalenie groźby utraty prawa jazdy, proszę jednak pamiętać, że najlepszym sposobem na uniknięcie punktów karnych i utraty prawa jazdy jest oczywiście jazda zgodnie z przepisami ruchu drogowego.

Nie da się ukryć, że to prawda. www.kursant.wroclaw.pl


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Uważaj z zakupem auta 'u Niemca'

Uważaj z zakupem auta 'u Niemca'


Autor: Grzegorz Coma


Jak to właściwie jest z autami sprowadzanymi? Niby taniej niż w kraju, trochę więcej zachodu, ale ogólnie powinno się opłacić. Poniżej przykład jak zakupów nie powinno się robić.


Do napisania tego artykułu skłoniły mnie przede wszystkim nieciekawe doświadczenia moich znajomych w ostatnim czasie. Zacznę od początku – jeden z moich dobrych znajomych postanowił kupić auto. Oczywiście wiedziony chęcią oszczędności postanowił ograniczyć udział pośredników do minimum. Nic nie dawały namowy, by chociaż spróbował odwiedzić jakikolwiek komis czy giełdę samochodową. Uparł się i koniec!

Tak zaczęło się poszukiwanie samochodu ‘do sprowadzenia’ na niemieckich serwisach ogłoszeniowych. Nie powiem, rezultat pojawił się natychmiastowo – piękna, zadbana toyota z niewielkim przebiegiem. Najważniejszy dla mojego znajomego był jednak fakt, że cena auta była o 2,5tys euro niższa niż odpowiednika w naszym kraju. Poza tym na aukcji giełdy motoryzacyjnej auto było opisane jako dosłownie idealne – praktycznie żadnych śladów użytkowania poza standardowym zużyciem klocków hamulcowych. Widząc taki opis znajomy od razu chciał zarezerwować samochód i umówić się na wizytę celem jego odebrania i sfinalizowania transakcji. I tu zaczęły się schody…

Okazało się, że w ogłoszeniu nie ma nawet telefonu kontaktowego sprzedającego. Z danych zawartych był tylko adres e-mail oraz kod pocztowy Hamburga. Chcąc nie chcąc trzeba było napisać maila – problem polegał tylko na tym, że znajomy nie zna niemieckiego. Postanowił więc napisać wiadomość po angielsku mając nadzieję, że sprzedający połapie się o co chodzi. Na odpowiedź nie trzeba było czekać długo – już następnego dnia przyszedł mail napisany w poprawnej angielszczyźnie a w nim trochę skomplikowana i zawiła historia. Otóż sprzedający potwierdził idealny stan samochodu twierdząc, że autem jeździła jego żona do pracy w Hamburgu, jednak miesiąc temu dostał bardzo dobrze płatną pracę w Irlandii i przeprowadził się tam razem z rodziną. Przedmiot sprzedaży został w Hamburgu, a tutaj już zakupił auto z kierownicą po odpowiedniej stronie. Wynika z tego, że piękna i niemal nie ruszona zębem czasu Toyota stoi w Hamburgu i jest nieużywana. Tak mniej więcej skończył się pierwszy mail – oczywiście sprzedający nie podał żadnych danych, żadnego nazwiska, numeru telefonu, czy adresu – nic. Znajomy pisze więc drugiego maila – w porządku jest zdecydowany, jak możemy się umówić by sfinalizować transakcję i obejrzeć auto. Odpowiedź nadeszła znowu błyskawicznie – sprzedający przebywa obecnie w Irlandii i nie potrafi jeszcze określić konkretnego terminu przyjazdu do Hamburga, jednak zapewnia, że gdy tylko „dogada” się z nowym pracodawcą weźmie urlop i przyjedzie, by przekazać samochód. Jako rozwiązanie problemu zaproponował, że prześle skany dokumentów auta potwierdzając autentyczność opisu z ogłoszenia i jeśli będzie wszystko w porządku przejdzie do finalizacji transakcji…

Dokumenty przyszły. Wszystko wyglądało w porządku poza drobnym faktem, że najważniejsze dane były pozamazywane, ale dla mojego znajomego papiery były w 200% autentyczne. Gdy się teraz nad tym zastanawiam wiem, że tak napalił się na ten samochód, że nie dostrzegał najbardziej oczywistych „niedociągnięć” w całej tej historii. Ale mniejsza z tym: znajomy nie próbując zasięgnąć porady ludzi bardziej doświadczonych potwierdził chęć zakupu samochodu. Odpowiedź przyszła po niecałej godzinie – sprzedający twierdził, że będzie miał problem, by w najbliższym czasie przyjechać do Hamburga. Tłumaczył to faktem niemożliwości wzięcia urlopu w nowej pracy. Zaproponował jednak kolejne „bardzo dobre” rozwiązanie: skorzystanie z usług firmy spedycyjnej. Oczywiście facet zapewniał o bezpieczeństwie takiej transakcji twierdząc, że sam w ten sposób nabył swoje obecne auto i stąd pomysł. I przyszła pora na najlepsze – żeby uruchomić firmę spedycyjną potrzebna jest zaliczka, żeby kupujący nagle nie wycofał się z transakcji. Numer konta oczywiście został podany, ale poza nim żadnych danych przelewowych jak choćby adres. Sprzedawca zaproponował pierwszą wpłatę w wysokości 50% wartości samochodu (zadeklarował się, że koszt dostawy pokryje z własnej kieszeni). Tutaj znajomy trochę się zawahał, ale nadal wiedziony wizją posiadania pięknego samochodu za niewielkie pieniądze postanowił negocjować wartość zaliczki. Udało się zejść do 40% i mój znajomy… (uwaga!) wpłacił pieniądze na wskazane konto.

Nie trudno się domyślić co stało się dalej. Właściwie nic się nie stało – zero kontaktu ze strony sprzedającego. Po kilku nieskutecznych próbach nawiązania kontaktu sprawa powędrowała na policję. Niestety policja jak to policja – zakwalifikowali cały czyn jako oczywiste oszustwo i wyłudzenie pieniędzy, ale biorąc pod uwagę fakt, że sprzedający mieszka poza granicami kraju niewiele mogli zrobić. Obiecali natomiast kontakt z policją w Hamburgu. Minął miesiąc i nic się w sprawie nie ruszyło, więc znajomy postanowił na własną rękę zgłosić sprawę hamburskiej policji – niestety znowu klapa. Nikt nie jest w stanie namierzyć tego człowieka. Jak się okazało na podstawie numeru konta nie da się określić zupełnie nic. Po pierwsze: banki zasłaniają się tajemnicą bankową i ochroną danych klientów, a gdy udało się sforsować tą barykadę okazało się (i teraz najlepsze), że do założenia konta w krajach UE nie jest potrzebny adres zameldowania. Ze śledzenia historii transakcji również nic nie wynikało, ponieważ klient miał założone subkonto, a dokładniej mówiąc skrytkę bankową do której to bezpośrednio trafiały pieniądze z rachunku.

Tak póki co skończyła się historia sprowadzania samochodu z Niemiec przez mojego znajomego. Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć jak powinno wyglądać ogłoszenie na stronie typu autogiełda samochodowa i późniejszy kontakt ze sprzedającym. Problemem tutaj była nieznajomość podstawowych zasad przeprowadzania tego typu transakcji. Kolega tłumaczył później, że był przekonany, że tak to w Niemczech wygląda. W końcu nigdy nie robił wcześniej takich zakupów… i chyba już nie zrobi. Myślę, że morał wyciągnąć możemy wszyscy – kolejny raz sprawdziło się powiedzenie „skąpy płaci podwójnie”…


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Porady dla kupujących auta

porady dla kupujących auta


Autor: szwagier11


Porady i statystyki dla kupujących samochody .
Samochody używane są coraz bardziej poszukiwane i kupowane czy to za gotówkę czy na kredyt bankowy


Światowy kryzys, a wybór auta…
Co czwarty badany planuje kupić samochód osobowy w ciągu najbliższego roku, wynika z cyklicznego raportu sporządzonego przez firmę badawczą Gemius „Internauci a rynek samochodów nowych i używanych”.

Coraz rzadziej sprowadzamy samochody używane z rynków zachodnich (spadek o 17 proc.), ale już sam zakup samochodów z rynku wtórnego pozostaje prawie na niezmienionym poziomie. Także kryzys na świecie może mieć wpływ na decyzję przy wyborze, coraz częściej rozglądamy się za autem używanym, tańszym i bardziej ekonomicznym.

Co czwarty (24 proc.) internauta zadeklarował chęć zakupu samochodu osobowego w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy. Większość z badanych zainteresowanych kupnem samochodu decyduje się na auto używane (68 proc.). Badani, którzy chcą zakupić auto nowe są w zdecydowanej mniejszości, jest ich 23 proc.

Jaka marka, ile wydać, jak zapłacić?

Badani planujący zakupić nowy samochód częściej wybierają marki z segmentu premium (Mercedes, BMW), oraz marki z segmentu średniego, takie jak Opel i Toyota. Więcej niż połowa ankietowanych zadeklarowała, że są w stanie wydać na zakup auta więcej niż 70 tys. zł, a co trzeci badany jest w stanie wyłożyć od 30 do 70 tys. zł. Prawie 2/3 respondentów chce kupić nowe auto za gotówkę.

Preferencje dotyczące zakupu samochodu z rynku wtórnego pokrywają się z preferencjami badanych, chcących kupić samochód nowy. Oprócz wymienionych marek jak Opel i Mercedes, w ich odpowiedziach występują także takie marki jak Audi i Fiat. Jednak ankietowani są w stanie zapłacić za takie auta zdecydowanie mniej. Więcej niż połowa z nich (54 proc.) chce na ten wydatek przeznaczyć do 15 tys. zł. Również kupujący samochód używany w większości chcą zapłacić za niego gotówką. Warte odnotowania jest to, że większość osób, która chce kupić samochód używany nosi się z zamiarem sprowadzenia go z zagranicy (53 proc.) i jest to znaczący spadek do roku ubiegłego, gdy w ten sposób auto decydowało się kupić 70 proc. badanych. Rynek skąd sprowadzane są auta się nie zmienił, nadal jest to Europa Zachodnia.

Internet - główny pomocnik przy wyborze auta

Niezależnie od tego, czy kupowany samochód ma być nowy czy używany, najpopularniejszą formą poszukiwania informacji dotyczących kupna samochodu jest internet (55 proc. przy kupnie auta nowego i 69 proc. przy kupnie auta z drugiej ręki). Co ciekawe, oprócz informacji z internetu osoby kupujące auta używane liczą także na opinie rodziny i znajomych, a osoby kupujące samochody nowe liczą się bardziej z opiniami ekspertów w salonach sprzedaży.

Przyszli nabywcy aut szukający opinii i informacji w internecie odwiedzają przede wszystkim popularne serwisy motoryzacyjne oraz przeglądają fora internetowe.

Potencjalni właściciele samochodów nowych odwiedzają także oficjalne strony producentów, importera, czy dealera. Natomiast kupcy samochodów z rynku wtórnego poszukują informacji na stronach użytkowników danej marki oraz nieoficjalnych stronach poświęconych danej marce. Oznacza to, że świadoma i zaplanowana obecność w sieci może mieć decydujący wpływ na pozyskanie nowych klientów i zwiększenie sprzedaży. Dlatego też warto przystosować oficjalne strony producentów, importerów, czy dealerów samochodowych do wymagań internautów, którzy zaczynają swoją przygodę z zakupem auta właśnie w internecie", powiedział Krzysztof Łopuszyński, ekspert branży motoryzacyjnej w Gemius SA.

Kryzys a zakup auta

Co trzeci (33 proc.) badany odpowiedział twierdząco na pytanie, czy kryzys gospodarczy miał wpływ na decyzję o kupnie auta. Każdy z nich zadeklarował, że pod wpływem kryzysu, kupi samochód używany, tańszy lub bardziej ekonomiczny niż wcześniej planował. Co ciekawe, 11 proc. osób, które nie planowały kupna samochodu w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy, zakomunikowało, że to właśnie kryzys uniemożliwił im zrealizowanie planów dotyczących nabycia auta.

Rządowe dopłaty zwiększają popyt na nowe auta

Co drugi badany (54 proc.) posiadający samochód minimum 9-letni i jednocześnie nie planujący zakupu auta w ogóle lub planujący zakup auta używanego byłoby skłonny do skorzystania z programu dopłat rządowych do zakupu nowych aut - obecnego w kilku krajach europejskich instrumentu mającego w założeniach pomóc branży motoryzacyjnej. W większości krajów dopłata taka polega na pokryciu przez państwo części ceny nowego samochodu, pod warunkiem zezłomowania starego auta. Oznacza to, że z dopłat skorzystałoby 13 proc. wszystkich badanych i ponad jedna piąta (21 proc.) badanych zamierzających nabyć auto używane.

O badaniu - Celem badania przeprowadzonego w czerwcu 2009 roku, było poznanie preferencji internautów, którzy planują w ciągu 12 miesięcy kupić samochód. Raport pozwala zapoznać się ze szczegółowymi danymi o potencjalnych nabywcach - ich wieku, płci, miejsca zamieszkania, dochodów oraz stażu za kierownicą.
W raporcie przeanalizowano także czynniki, które mają znaczący wpływ na decyzję o zakupie samochodu, preferowane przez kupujących marki aut, a także siłę nabywczą konsumentów. Badanie zrealizowano za pomocą ankiet emitowanych na witrynach internetowych, korzystających z bezpłatnej wersji systemu stat24 lub bezpłatnego audytu site-centric stat.pl/PBI. Ankiety były emitowane losowo w okresie od 6 do 15 czerwca 2009 roku. Analizą objęto 4 963 internautów w wieku co najmniej 16 lat, którzy wypełnili ankietę do końca.
Z grupy tej wyodrębniono 1 190 osób planujących w ciągu najbliższego roku dokonać zakupu samochodu. Większość dalszych analiz obejmowała grupę zainteresowaną zakupem auta w ciągu roku od badania, w podziale na internautów planujących nabyć samochód nowy (N=207) oraz internautów planujących zakup używanego auta (N=885). Aby dane były reprezentatywne dla całej populacji internautów, odpowiedzi analizowano z wykorzystaniem wagi analitycznej, skonstruowanej na podstawie danych o płci i wieku internautów oraz o ich częstotliwości korzystania z internetu,


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Proste porady dla każdego kierowcy przed dłuższą podróżą

Proste porady dla każdego kierowcy przed dłuższą podróżą


Autor: Leon Lasa


Planując dłuzszą podróż samochodem warto przygotować samochód oraz zadbać o odpowiednie wyposażenie przydatne w podróży. Co zabrać ze sobą i na co zwrócic uwagę o tym w artykule.


Przed podróżą

Dokładnie zaplanuj trasę. Sprawdź czy zabrałeś wszystkie dokumenty prawo jazdy, dowód rejestracyjny, dowód ubezpieczenia samochodu.

Zabezpiecz swój bagaż, nie umieszczaj luźnych przedmiotów na tylniej półce, bo przedmiot ważący kilkadziesiąt dekagramów może przy nagłym hamowaniu zamienić się w lecący pocisk. Sprawdź czy posiadasz sprawne koło zapasowe i podnośnik. Sprawdź poziom płynów eksploatacyjnych, oleju, płynu hamulcowego, płynu do spryskiwaczy. Sprawdź ciśnienie w oponach i światła.

Podczas podróży

Pamiętaj o zajęciu właściwej pozycji za kierownicą, ustaw fotel i oparcie tak, aby swobodnie dosięgnąć sprzęgła oraz żeby wskaźniki zwłaszcza szybkościomierz był dobrze widoczny. Ręce powinny swobodnie spoczywać na kierownicy bez odrywania łopatek od tułowia.

Zapnij pas sprawdzając czy nie jest skręcony i czy ubranie nie zaplątało się w pas.

W bagażniku, warto mieć apteczkę, trójkąt, gaśnicę, linkę holowniczą, kamizelkę ostrzegawczą, zapasowe żarówki, rękawiczki, skrobaczkę do szyb, latarkę.

We wnętrzu warto mieć mapy, okulary przeciw słoneczne, gąbkę do przecierania szyb.

Podczas kontroli policji nie wysiadaj z samochodu, nie odpinaj pasa, trzymaj ręce na kierownicy, przygotuj dokumenty do kontroli, żądaj pokwitowania, gdy policjant zatrzyma prawo jazdy, bądź dowód rejestracyjny.

Po przyjeździe

Sprawdź czy wyłączyłeś światła i dodatkowe odbiorniki prądu, nie zostawiaj cennych rzeczy w aucie. Sprawdź stan techniczny auta, płyny światła, koła, bo w czasie podróży mogły się przepalić żarówki czy zmniejszyć ilość płynów.

Rady dotyczące jazdy ekonomicznej

Wrzuć wyższy bieg najszybciej jak to możliwe nie żyłuj silnika na niskich biegach, jedź na najwyższym możliwym biegu i na najniższych możliwych obrotach. Włączaj wyższy bieg najpóźniej po osiągnięciu 2500 obrotów w silniku benzynowym lub 2000 w silniku wysokoprężnym.

Przyspieszaj dynamicznie, ale nie naciskaj pedału gazu do oporu. Jedź płynnie, przewiduj sytuację na drodze. Hamuj silnikiem zdejmując nogę z gazu. Nie jedź na luzie, jeśli chcesz zwolnić czy się zatrzymać, tocz się na biegu bez naciskania pedału gazu, oczywiście redukując biegi i naciskając sprzęgło przed samym zatrzymaniem, aby nie doprowadzić do szarpania, czy wręcz zgaśnięcia silnika. Uruchamiaj silnik bez dodawania gazu. Ruszaj od razu, nie rozgrzewaj samochodu na postoju. Gaś silnik, jeśli przewidujesz, że zatrzymanie potrwa dłużej niż 30 sekund. Wyłączaj zbędne odbiorniki prądu, klimatyzacji używaj z umiarem. Bądź przewidujący, unikaj zbędnych przyspieszeń i hamowań. Unikaj zbędnego obciążenia auta, dbaj o właściwe ciśnienie w oponach i stan techniczny całego auta. Planując podróż wybierz trasę nawet trochę dłuższą, ale gwarantującą płynną jazdę bez stania w korkach. Unikaj jazdy na dystansie krótszym niż 4 km, bo silnik dopóki się nie rozgrzeje do właściwej sobie temperatury spala więcej paliwa. Te i inne rady znajdziesz w przewodniku dla zmotoryzowanych Pascal.

więcej informacji motoryzacyjnych na wolkswagen-polo.blogspot.com/


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Płyn Hamulcowy - czy o nim ktoś pamięta?

Płyn Hamulcowy - czy o nim ktoś pamięta?


Autor: kuszaba


Wymagania stawiane płynom hamulcowym.
Zagrożenia wynikające z nieprzestrzegania terminów wymiany.
Termin wymiany płynu – zalecenia producenta
Sposoby i procedury konieczne przy wymianie płynu hamulcowego.


Jadąc w długą trasę wielu kierowców decyduje się „zajrzeć” do hamulców i ewentualnie wymienić klocki, ale niewielu pamięta o konieczności okresowej wymiany płynu hamulcowego.

Głównym zadaniem płynu hamulcowego jest przeniesienie siły z pompy hamulcowej na siłowniki(cylinderki i zaciski tarcz) w kołach samochodu. Poza tym płyn hamulcowy powinien zabezpieczać układ przed korozją, posiadać własności smarujące, nie stanowić zagrożenia dla uszczelnień występujących w układzie. Biorąc pod uwagę warunki pracy, płyn powinien posiadać stałą gęstość, bardzo małą ściśliwość, oraz wysoką temperaturę wrzenia.

Płyny hamulcowe wytwarzane są na bazie glikolu, przez co są higroskopijne. Oznacza to,
że absorbują wilgoć z otoczenia. W miarę upływu czasu zawartość wody w płynie wzrasta, obniża to temperaturę punktu wrzenia, zwiększa ryzyko występowania ognisk korozji.

Szczególnie niebezpieczne jest obniżenie temperatury punktu wrzenia. Wytwarzające się podczas hamowania ciepło powoduje powstawanie pęcherzyków parowych. Pęcherzyki te, odznaczają się durzą sprężystością, a więc w chwili ich wystąpienia znacznie spada ciśnienie w układzie i spada też siła hamowania. Objawia się to bardzo niebezpieczną możliwością dociśnięcia pedału hamulca do podłogi, przy bardzo małej skuteczności hamowania.

Ze względów bezpieczeństwa firma Bosch – będąca jednym z wiodących producentów płynów hamulcowych zaleca wymianę płynów co1-2 lata, lub po przejechaniu 20 –40 tys. kilometrów.

Należy również pamiętać, że wymianę płynu hamulcowego w układach, w których nie ma systemu regulacji siły hamowania dokonuje się przy użyciu specjalnego urządzenia do napełniania i odpowietrzania układu. Należy dokładnie stosować się do zaleceń producenta, szczególnie jeśli chodzi o kolejność odpowietrzania poszczególnych części układu i objętość płynu. Dane te można znaleźć w katalogach producenta.

W samochodach wyposażonych w układy hamulcowe z aktywnymi systemami bezpieczeństwa, np. ASR, EDS, ESP istnieje specjalna procedura wymiany płynu. Jest to spowodowane tym, ze w agregacie hydraulicznym znajduje się obwód oddzielony w stanie spoczynku od obwodu głównego zaworami elektromagnetycznymi. Aby wymienić stary płyn w tym dodatkowym obwodzie, należy aktywować system regulacji siły hamowania. Pozostawienie starego płynu może w skrajnym przypadku doprowadzić do awarii agregatu. Wykonanie powyższych czynności jest możliwe wyłącznie przy użyciu specjalistycznego oprzyrządowania np. testera diagnostycznego KTS. Po wymianie płynu należy jeszcze wykonać odczyt pamięci błędów systemu regulacji siły hamowania.




kuszaba Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Kupowanie aut z zagranicy

Kupowanie aut z zagranicy


Autor: Aleksander


Bardzo wiele osób kupuje auta z zagranicy. Najczęściej są to Niemcy lub Francja, nasi sąsiedzi, jako że są oni najbliżej nas położeni, a znajdujące się tam pojazdy z reguły są w bardzo dobrym stanie. Auto z Unii można kupić na kilka sposobów.


Bardzo wiele osób kupuje auta z zagranicy. Najczęściej są to Niemcy lub Francja, nasi sąsiedzi, jako że są oni najbliżej nas położeni, a znajdujące się tam pojazdy z reguły są w bardzo dobrym stanie. Auto z Unii można kupić na kilka sposobów.

Możemy zakupić samochód pochodzący z zagranicy od właściciela, który samodzielnie sprowadził go do kraju. Niestety, w przypadku podjęcia takiej decyzji trzeba się liczyć z tym, że polski właściciel samochodu mógł „podrasować" samochód, aby wyglądał na lepszy, niż jest w rzeczywistości. Są osoby, które samodzielnie sprowadzają auta z zagranicy. Są to auta zepsute, po wypadkach. Naprawiają oni je własnymi siłami i sprzedają za kwotę wielokrotnie wyższą, niż ich wartość rzeczywista.

Jednakże kupowanie sprowadzonego już samochodu ma pewne zalety, mianowicie my sami nie musimy koniecznie załatwiać wszystkich formalności, łącznie z tłumaczeniami dokumentów, samodzielnie. Wykonują to za nas inni. Można oczywiście jechać do wybranego kraju i tam, na miejscu wybrać samochód dla siebie. Jest to opcja bezpieczniejsza, ponieważ z reguły Niemcy nie „podrasowują" swych wozów z myślą o sprzedaży, ale sprzedają samochód taki, jaki jest. W tym przypadku jednakże musimy mieć tłumaczenie dokumentów natychmiast po powrocie do kraju.

Owe dokumenty muszą być przetłumaczone przez osobę do tego przygotowaną, a więc przez wykwalifikowanego tłumacza przysięgłego. Tłumaczenia wbrew pozorom kosztują dosyć sporo, przetłumaczenie jednej strony dokumentów kosztuje ponad 100 zł, a kiedy należy ich przetłumaczyć w dużych ilościach kwota jest na prawdę wysoka. Nikt przy zakupie auta w Niemczech po raz pierwszy nie myśli, ile spraw będzie miał do załatwienia na miejscu, we własnym kraju. Opłacenie cła, długotrwały pobyt w urzędach i wspominane tłumaczenia dosyć, ze są kosztochłonne, to jeszcze na dodatek traci się na to wszystko bardzo dużą ilość czasu. Osobiście nie wiem, czy samodzielne sprowadzanie auta z zagranicy jest na tyle opłacalne, aby się tego podejmować.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Problemy z rozruchem silnika wysokoprężnego w niskich temperaturach

Problemy z rozruchem silnika wysokoprężnego w niskich temperaturach


Autor: kuszaba


Problemy z rozruchem współczesnego silnika wysokoprężnego w niskich temperaturach. Wpływ jakości osprzętu i instalacji elektrycznej na rozruch silnika. Kilka słów o sterowaniu elektronicznym silnika wysokoprężnego.



Współczesny silnik wysokoprężny dzięki rozbudowanej elektronice łatwo uruchamia się przy niskich temperaturach. Musimy jednak pamiętać, że łatwość „palenia" zależy od stanu technicznego nie tylko samego silnika, ale i osprzętu, stanu instalacji elektrycznej, akumulatora, czystości filtrów paliwa, szczelności przewodów paliwowych, a także jakości serwisu.

Żeby silnik wysokoprężny mógł podjąć pracę, zassane do cylindra powietrze musi zostać sprężone tak, aby wytworzona podczas ssania temperatura zapaliła dawkę paliwa „wstrzykniętą" przez wtryskiwacz. Tu trzeba dodać, ze świece żarowe służą do podgrzania „ładunku" tj. dawki paliwa i sprężonego powietrza, a nie do zapłonu, jak to ma miejsce w silnikach benzynowych. Niesprawne świece żarowe mogą być odpowiedzialne za problemy z rozruchem, czy dymienie w początkowej fazie pracy. Niesprawność współczesnych świec żarowych bardzo trudno jest sprawdzić „domowym sposobem".

Do sprawnego zapłonu potrzeba także odpowiedniej energii sprężania - za to odpowiedzialna jest instalacja elektryczna, akumulator i rozrusznik. Istnieje nikła szansa na „odpalenie" jeśli nasz silnik jedynie przeskakuje przez kompresje . Przyczyną złego rozruchu bardzo często jest zużyty lub rozładowany akumulator, zużyty mechanicznie lub uszkodzony elektrycznie rozrusznik, poluzowany lub urwany przewód masujący silnik -bardzo niebezpieczna usterka mogąca w skrajnym przypadku doprowadzić do pożaru samochodu.

Jeśli podczas rozruchu rozrusznik kręci wolno i mocno przygasają światła istnieje prawdopodobieństwo, że mogą też wystąpić zakłócenia w pracy elektroniki, co jeszcze dodatkowo zmniejszy szansę na uruchomienie silnika.

Współczesne silniki wysokoprężne sterowane elektronicznie potrzebują do rozruchu dwóch sygnałów: sygnału określającego prędkość obrotową silnika - sygnał ten pochodzi z nadajnika impulsów, oraz sygnału z czujnika temperatury płynu chłodzącego - co daje obraz stanu cieplnego silnika. Zależnie od wartości tych sygnałów elektroniczna jednostka sterująca, określa dla pompy wtryskowej wielkość dawki paliwa, oraz decyduje o włączeniu i czasie działania świec żarowych.

Jeśli nasz silnik mimo sprawnie kręcącego rozrusznika trudno „odpala" przyczyną tego może być układ paliwowy, a konkretnie zanieczyszczone filtry paliwa, przetarty lub poluzowany przewód paliwowy, a nawet brak odpowietrzenia zbiornika paliwa.

Bardzo ważną rzeczą mającą wielki wpływ na łatwość palenia w niskich temperaturach jest właściwie ustawiony początek wtrysku, ale jego sprawdzenie i wyregulowanie należy powierzyć wyspecjalizowanym i odpowiednio wyposażonym warsztatom. Współczesne silniki wysokoprężne wymagają bowiem ścisłego przestrzegania procedur naprawczych, oraz dbałości i regularności serwisowania.


kuszaba Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wypożyczalnie samochodów w Polsce

Wypożyczalnie samochodów w Polsce.


Autor: Radusss


Od dłuższego czasu w Polsce, wypożyczenie samochodu nie stanowi już problemu. Pozostaje tylko zastanowić się gdzie chcemy pojechać i dopasować dla siebie samochód, który sprosta naszym wymaganiom.


Coraz większym zainteresowaniem w Polsce cieszą się wypożyczalnie samochodów. Głównym motorem napędzającym tę branżę jest rosnący z roku na rok ruch generowany przez turystów odwiedzających Polskę jak i rodaków w odwiedziny do swoje rodziny. Aktualnie większość wypożyczalni posiada tak obszerną ofertę dla klienta, że wynajem samochodu spełniającego stawiane mu oczekiwania nie stanowi obecnie żadnego problemu. Cena wynajmu samochodu powiązana jest z klasą, do której został przyporządkowany.
Dla przykładu Ford Focus kwalifikowany jest do klasy C+ i jego cena wynajmu za jedną dobę wynosi ok. 180 zł. Wynajmując ten sam samochód na tydzień zapłacimy już tylko 130 zł za dobę. Powoli standardem staje się posiadanie przez wypożyczalnie specjalnej wykonanej strony internetowej, która pozwala dokonać pełnej rezerwacji samochodu bez ruszania się z domu.
Praktyka wskazuje, że wynajmując samochód powinniśmy zwrócić uwagę na kilka ważnych kwesti:

1. Ubezpieczenie samochodu.
Czy jest zawarte w cenie oraz co zawiera ?
Częstą stosowaną praktyka jest wliczanie do ceny samochodu ubezpieczenie o zakresie częściowym. Niestety koszt pełnego ubezpieczenia zmuszeni jesteśmy dopłacić przed samym odbiorem samochodu czyli wtedy kiedy nie ma czasu na jakiekolwiek zmiany swojej decyzji.

2. Limit kilometrów
Wynajem samochodu z małym limitem kilometrów powoduje czasami otrzymanie dodatkowych rachunków za nadprzebieg względem umowy.

3. Paliwo
Praktykowane są dwie możliwości rozliczenia paliwa - zwrot z pełnym lub z pustym bakiem. Drugie rozwiązanie jest oczywiście dla klienta niekorzystne. Jednak często w trakcie ustalania ostatecznych warunków wynajmu przedstawiciele wypożyczalni dokonują zmian sposób rozliczenia na korzyść wynajmującego.

4. Dokładna werfyfikacja stanu techniczne samochodu (przynajmniej z zewnątrz).
Zwrócenie uwagi pod kątem wgnieceń czy zarysowań oraz zgodność wyposażenia wg otrzymanych dokumentów pomoże nam uniknąć niepotrzebnych kłopotów zwłaszcza, gdy nie wykupiliśmy pełnego ubezpieczenia samochodu.

Planując po raz pierwszy wynajem samochodu dobrze jest skorzystać z z dużych renomowanych firm (np. Avis czu Hertz), gdzie jakość samochodów i warunki umowy z reguły są na właściwym poziomie.


http://www.samochody.beportal.pl Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak kupić dobre auto?

Jak kupić dobre auto?


Autor: mediainfor


Wielu z Państwa przed zakupem wymarzonego pojazdu zastanawia się jak kupić dobre auto, pozbawione wad mechanicznych, prawnych czy bezwypadkowe. Poniżej kilka wskazówek...


HTML clipboard

Jak kupić dobre auto?

Wielu z Państwa przed zakupem wymarzonego pojazdu zastanawia się jak kupić dobre auto, pozbawione wad mechanicznych, bezwypadkowe oraz nie pochodzące z kradzieży. W niniejszym artykule przedstawiam czysto praktyczne wskazówki na co zwrócić uwagę podczas zakupu wymarzonego pojazdu. Procedurę podzieliłem na trzy etapy.

1. Faza wstępna oględzin

Ogólna ocena stanu karoserii samochodu

Auto przede wszystkim ma nam się spodobać. Pierwsze wrażenie jest bardzo ważne, aczkolwiek w żadnym wypadku nie może decydować o zakupie. Sprawdzamy:

- ogólny stan lakieru, czy nie jest porysowany, nie posiada małych wgniotów (mogących być rezultatem np. gradobicia)

- czy auto nie jest poobijane szukamy oznak korozji w miejscach szczególnie narażonych na powstawanie tego defektu , a więc: ranty nadkoli, dolne części drzwi, również od wewnętrznej strony, progi, miejsce zgrzewania progu z płytą.

Ogólna ocena stanu wnętrza

Pierwsze wrażenie jest tu bardzo ważne. Poczucie świeżości świadczy o tym, iż poprzedni właściciel dbał o auto. Aczkolwiek, tu uwaga, bardzo często zdarza się, że sprzedający dokonują kompleksowej rewitalizacji wnętrza, włączając w to pranie całej tapicerki czy, idąc dalej, wymiany elementów wnętrza, o czym napiszę w dalszej części artykułu. We wstępnej fazie sprawdzamy czy:

- czy deska rozdzielcza nie jest porysowana, ta sama kwestia dotyczy podsufitki (rysy mogą świadczyć o przewożeniu długich przedmiotów- reszty domyślcie się Państwo sami),

- czy fotele nie są poprzecierane itp.

2. Faza zasadnicza:

Szczegółowa inspekcja karoserii.

Przede wszystkim do auta używanego podchodzimy z przekonaniem, iż prawdopodobieństwo, że posiada oryginalny lakier na wszystkich elementach jest bardzo małe. W czasie kilkuletniej eksploatacji samochodu jest wielce prawdopodobne, że auto przejdzie mniejszą lub większą obcierkę, szczególnie biorąc pod uwagę obecne natężenie ruchu. Dodatkowo, nie liczmy na to, iż sprzedający (a tym bardziej zawodowy handlarz) sprzeda nam auto w idealnym stanie za okazyjna cenę, okazji nie ma, jeżeli już są to bardzo rzadko. Po fazie wstępnej, na tym etapie sprawdzamy następujące elementy:

- liniowość, równość szczelin, poszczególnych elementów. W nowoczesnych autach, przy obecnym poziomie technologii, nie ma miejsca na niedoptrzenia typu: z jednej strony maski szczelina 5-6mm, z drugiej 3mm. Wszystkie szczeliny pomiędzy poszczególnymi elementami karoserii powinny być jak pod sznurek. Weryfikujemy również spasowanie elementów karoserii ze zderzakami, światłami, pozostałymi elementami z plastiku.

- odcienie lakieru na poszczególnych elementach. Wskazane jest oglądanie auta przy słonecznej pogodzie, wówczas przebarwienia lakieru są bardzo dobrze widoczne. W pochmurny dzień, czy deszcz (lepiej siedzieć w domu lub wybrać się na randkę z długonogą blondynką, aniżeli na zakupy), nasze szanse na stwierdzenie czy dany element był malowany, czy tez nie, drastycznie spadają. Auto oglądamy z różnych perspektyw. Nawet minimalna różnica w odcieniu powinna wzmóc naszą czujność

- otwieramy wszystkie drzwi, klapę bagażnika, maskę i weryfikujemy czy na krawędziach tychże elementów nie widać śladów łączenia lakieru. Nalot w postaci mgiełki wzdłuż krawędzi czy próg lakieru świadczy o nałożeniu drugiej warstwy farby, bądź lakieru bezbarwnego. Takiej samej inspekcji dokonujemy w miejscach gdzie tylne ranty błotników zbiegają się ze zgrzewami, a także krawędziach dachu, przednich i tylnych błotników

- przyglądamy się dokładnie pod pewnym kątem każdemu elementowi i sprawdzamy strukturę lakieru. Bardzo rzadko zdarza się, aby element malowany posiadał lakier położony w ten sam sposób co oryginalnie malowany. Mówimy tutaj o wielkości kropli lakieru, które są nakładane na karoserię. Weryfikujemy czy w lakierze nie ma wszelkiego rodzaju pyłków, śladów pęknięcia baniek lakieru (analogiczna sytuacja do śladu pęknięcia bańki na wodzie), śladów polerki (drobne rysy pokryte lakierem). Obecność, któregokolwiek z tych elementów na 99% świadczy o tym, iż element był malowany. W tym kroku sprawdzamy również, patrząc pod kątem czy elementy nie mają załamań lakieru, co może być wynikiem złego nałożenia szpachli

- w lakierach metalizowanych sprawdzamy ziarno lakieru, najlepiej porównując między sobą dwa elementy. Mówimy tutaj o metalicznych cząstkach lakieru. Często zdarza się, iż w dobieranym lakierze zawartość tych składników jest inna, aniżeli w oryginalnym, co objawia się większym blaskiem lakieru, bądź jego zaciemnieniem i widoczną różnica w ilości tych cząstek przy bezpośrednim porównaniu elementów

- sprawdzamy ślady odkręcania śrub przednich błotników, drzwi, klapy bagażnika, innych, polakierowanych. Zdarta farba świadczy o odkręcaniu danego elementu. - zaglądamy pod uszczelki drzwi, przedniej szyby, klapy bagażnika i szukamy na nich śladów farby. Farba na uszczelkach informuje o naprawie w tym miejscu

- zaglądamy do bagażnika po tapicerkę, sprawdzamy czy nie widać śladów świeżej farby, śladów spawania. Wyjmujemy koło zapasowe i kontrolujemy czy misa koła jest prosta, nie powyginana. Wszelkie zniekształcenia świadczą o uderzeniu w tył auta

- częstą techniką stosowaną przez lakierników jest obecnie tzw. wpylanie się w element karoserii. Oznacza to, iż w przypadku drobnej naprawy, malowana jest tylko część elementu, natomiast po tymże procesie, dokonuje się spolerowania granicy łączenia lakierów. Wprawne oko jest wstanie to wychwycić kontrolując element i sprawdzając strukturę lakieru na poszczególnych partiach części

- przechodzimy do przodu auta i sprawdzamy stan podłużnic, ślady spawania, malowania, świeżego lakieru mówią same za siebie. Nasze podejrzenia powinien wzbudzić również widok wżerów na elementach silnika np. po kwasie z akumulatora- w wyniku uderzenia kwas może rozlać się na komorę silnika

- weryfikacja szyb. Większość producentów nabija daty produkcji szyb, na tychże elementach. Warto sprawdzić czy wszystkie szyby pochodzą z tego samego roku (dopuszcza się roczną odchyłkę) i od tego samego producenta ( tutaj są czasem wyjątki np. Mazda 323F). Wymieniona szyba nie przekreśla auta, ponieważ wymiana może być wynikiem włamania do auta, uderzenia kamieniem, czy po prostu, co się tyczy szyb przednich, zużycia eksploatacyjnego (pojawiające się mikropęknięcia od piasku- choć to może świadczyć o dużym przebiegu auta).

Przy inspekcji karoserii przydają się dwa narzędzia: magnes oraz czujnik lakieru. Jednak nie można im ufać bezgranicznie. Magnes pomaga nam zweryfikować czy na danym elemencie nie ma szpachli (magnez nie trzyma się części). Jednak nasi fachowcy już znaleźli metodę na obejście tego problemu i impregnują szpachlę opiłkami metalu. Czujnik, owszem wskaże nam jaka jest grubość lakieru i czy jest ona w normie (standardowo od 80-120 mikronów, choć są wyjątki), to pracowity lakiernik jest wstanie spolerować farbę, by osiągnąć taką wartość. Wszelkie ślady spawania, oznaki farby na uszczelkach świadczą o niefachowości naprawy i takie auto poleciłbym tylko samemu sprzedającemu, aby sam nim jeździł.

Ocena stanu wnętrza

Jak pisałem przy omawianiu fazy wstępnej również wnętrze jest podatne na wszelkiego rodzaju malwersacje ze strony sprzedającego. Nasze podejrzenie, szczególnie w starych auta, powinna wzbudzić już nadmierna czystość wykładzin podłogi i bagażnika, co może świadczyć o kompleksowym praniu wnętrza (przy tej okazji sprawdźmy czy np. nie ma śladów odkręcania na śrubach mocowania foteli). Ustalmy jedno mili Państwo, w kilku, a tym bardziej w kilkunastoletnim aucie nie ma szans aby nie pobrudzić wykładziny w tak wrażliwym miejscu jak podłoga czy bagażnik. Wnętrze auta jest nam wstanie powiedzieć bardzo dużo o przebiegu samochodu. Ale przejdźmy do konkretów.

W środku auta zwracamy uwagę na następujące elementy:

- zużycie foteli. Powycierane boczki foteli, a tym bardziej przedziurawione, świadczą o wysokim przebiegu przebiegu i braku dbałości o samochód. Naciskamy na fotel, porównujemy sprężystość foteli kierowcy i pasażera. W aucie z niewielkim przebiegiem różnicy być nie powinno

- zużycie kierownicy, gum pedałów sprzęgła, gazu, hamulca, gałki zmiany biegów. Niestety weryfikacja tych elementów jest tylko pośrednim krokiem przy ocenie prawdopodobnego przebiegu, jako, że są one często wymieniane przez sprzedających. Wytarte koło kierownicy, mieszek zmiany biegów gumy na pedałach świadczą o dużej ilości kilometrów przemierzonych przez samochód. Taki sam wniosek można wyciągnąć, gdy owe części są nowe. Ocena jest czysto subiektywna i tylko bardzo doświadczona osoba jest w stanie podważyć oryginalność tychże podzespołów. Jednak warto tutaj zwrócić uwagę czy np. kierownica pochodzi od modelu danego auta, podobnie jak mieszek. Często sprzedający robią szybka fuszerkę, licząc na to, iż kupujący nie zwróci na to uwagi

- kontrola poduszek powietrznych. Zwracamy uwagę czy nie ma śladów wyciągania airbagów, czy pokrywy airbagów nie odbiegają kolorem i strukturą od reszty elementów. Powinny niemalże idealnie przylegać. W niektórych autach jest to nie do zamaskowania, gdyż pokrycie poduszki jest integralną częścią deski rozdzielczej (wówczas chyba tylko niewidomy nie zwróci na to uwagi).

- zwracamy uwagę czy nie są odpalone napinacze pirotechniczne pasów bezpieczeństwa (żółte chorągiewki przy zatrzaskach pasów)

- sprawdzamy elementy plastikowe wnętrza. Zdarza się, że często z uwagi na duży koszt, sprzedający nie wymienia niektórych elementów po wypadku auta. Warto sprawdzić zatem np. boczki drzwi, czy nie są pęknięte

- sprawdzamy wszystkie urządzenia pokładowe: o ile auto jest wyposażone, elektryczne szyby, lusterka, szyberdach (przy okazji czy nie ma śladów przeciekania na podsufitce), elektryka foteli, oświetlenie zewnętrzne i wewnętrzne, działanie nawiewów powietrza (brak ciepłego powietrza może świadczyć o uszkodzeniu nagrzewnicy), działanie klimatyzacji (częste tłumaczenia gdy nie działa- nie nabita- jeśli to wina uszkodzenia kompresora to proszę przygotować się na spore wydatki)

- weryfikujemy działanie kontrolek. Warto tu sprawdzić kontrolki aibragów. Często z uwagi na brak poduszek elektrycy wstawiają emulatory, celem oszukania układu, iż airbag wciąż jest na swoim miejscu. Inną metodą jest mostkowanie kontrolki airbagu z innymi, zatem warto sprawdzić czy nie gaśnie ona w tym samym momencie razem z inną- jeśli tak jest, możemy podejrzewać, że elektryk maczał w tym palce

- sprawdzamy stan kluczyków auta. Powycierane dwa lub niekiedy trzy komplety kluczy, są dowodem na duży przebieg. Jeśli sprzedawca nie posiada kompletu, powinno również wzbudzić to nasze podejrzenia.

Podsumowując, jeżeli pominiemy kreatywność sprzedającego, wnętrze auta może nam dużo powiedzieć o tym w jakim stanie jest samochód, aczkolwiek należy być tutaj bardzo czujnym, ze względu na możliwe malwersacje, o których pisałem powyżej.

Silnik, przeniesienie napędu, zawieszenie

Często kupując auto, ludzie kierują się względami czysto estetycznymi, nie przywiązując zbytniej uwagi do stanu mechaniki auta. Weryfikacja rzeczywistego stanu mechanicznego samochodu jest niezwykle trudna i lepiej zabrać ze sobą doświadczonego mechanika. Sprzedający stosują różne sztuczki, celem zamaskowania stanu rzeczywistego samochodu jak np. dodawanie środków uszczelniających silnik. Niemniej są pewne punkty, które jesteśmy wstanie sprawdzić sami .Wskazanym jest, aby przed obejrzeniem auta uprzedzić sprzedającego, by przed naszym przybyciem nie uruchamiał aut przez kilka godzin- dlaczego? O tym poniżej

Przejdźmy zatem do rzeczy:

- kontrola wizualna stanu silnika. Na początek warto sprawdzić olej w silniku i jeżeli auto jest wyposażone w skrzynię automatyczną również w tym elemencie. Powinien mieć kolor słomkowy, jeśli jest inaczej, świadczy to o jego przepracowaniu. Odkręcamy również korek wlewu oleju i sprawdzamy jego spód, jeśli znajduje się tam maź może to rzucić cień podejrzenia na to, iż uszkodzona jest uszczelka pod głowicą, aczkolwiek, tego typu sytuacje mają miejsce również w autach eksploatowanych na bardzo krótkich odcinkach.

- sprawdzamy stan rury wydechowej. Nalot sadzy, czarny kolor, może świadczyć o niewłaściwym składzie mieszanki, co z kolei wiązać się może z uszkodzeniem elementu zasilania np. wtrysku, bądź jakiegoś czujnika (położenia wału korbowego, sondy lambda itp.) lub zyzyciem mechanicznym silnika. Wewnętrzna część wydechu powinna pokryta być siwym, cienkim nalotem, Podczas uruchamiania silnika, wskazanym jest, aby jedna osoba, włączyła silnik, druga natomiast stanęła za autem. W trakcie uruchamiania silnika sprawdzamy czy auto nie puszcza niebieskiego dymka, co świadczy prawdopodobnie o tym, iż uszczelniacze zaworowe kończą powoli swój żywot. Dodajemy mocniej gazu, wprowadzamy silnik gwałtownie na wysokie obroty, kłęby niebieskiego dymu świadczą o zużyciu pierścieni tłokowych. Powyższe objawy są ciężkie do wykrycia jeśli silnik jest rozgrzany. Jeśli żadne z powyższych objawów nie występują można domniemać, iż motor jest jeszcze w dobrym stanie. Z rury wydechowej po uruchomieniu silnika maja prawo lecieć krople wody, co jest efektem skraplania się pary wodnej w układzie wydechowym

- sprawdzamy również ogólny wygląd jednostki napędowej. Czyściutki, niepokryty kurzem silnik, daje nam niemal 100% gwarancję, że był myty. Mycie silnika to częsta metoda, na zamaskowanie wycieków

- sprawdźmy stan rączki od bagnetu oleju- tak, tak, jeśli ktoś często kontroluje olej, nie robi tego bez przyczyny, często wyciąga bagnet i rączka może być powycierana, a to może z kolei wišzać się tym, ze silnik spala olej

- kontrola akustyczna silnika. Po uruchomieniu silnika pozwalamy mu się rozgrzać i wsłuchujemy się czy nie ma podejrzanych odgłosów. Wprawny mechanik natychmiast wychwyci na ucho czy silnik pracuje prawidłowo. Wsłuchujemy się w zawory, czy nie hałasują nadmiernie. Obecnie znaczna część aut wyposażana jest w hydrauliczne popychacze zaworów, więc klepanie tychże elementów, może świadczyć o ich uszkodzeniu, bądź uszkodzeniu pompy np. oleju (choć to powinno być sygnalizowane lampką ciśnienia oleju- no chyba, że jest odłączona)

-kontrolujemy czy na biegu jałowym nie falują obroty, co może być oznaką uszkodzenia lub zanieczyszczenia przepustnicy. Sprawdzamy czy silnik nie warczy charakterystycznie- skutek zużycia wałka rozrządu.

- kontrolujemy osprzęt. Niektóre elementy silnika są bardzo drogie inne dość tanie w naprawie/wymianie. Do tych pierwszych z pewnością zalicza się turbosprężarka. Rzeczywisty stan turbo jest trudny do określenia. Jednak we własnym zakresie należy sprawdzić czy nie ma wycieków oleju w jej okolicach czy z wydechu nie wydobywa się biały dym podczas wkręcania silnika na wyższe obroty, co ewidentnie świadczy o uszkodzeniu jednego z elementów: turbo, bądź uszczelki pod głowicą (choć tutaj występują inne powiązane syndromy uszkodzenia- olej na bagnecie ma konsystencję kisielu, ubywa płynu w zbiorniczku wyrównawczym cieczy chłodzącej). Warto tutaj niejako podpuścić sprzedającego i zapytać czy dbał o turbo i jak to robił. Powinniśmy oczekiwać odpowiedzi, iż turbo było schładzane po jeździe, szczególnie szybkiej, w innym wypadku, możemy wywnioskować, iż człowiek ten nie wie jak się obchodzić z silnikiem wyposażonym w ten element

- kontrola skrzyni biegów. Pierwszej kolejności sprawdzamy czy mieszek nie ma zbyt dużych luzów. Duża bezwładność świadczy o dużym przebiegu auta. Gałka powinna być sztywna. Następnie, przy zapalonym silniku, sprawdzamy jak załączają się poszczególne biegi, przy czym po wrzuceniu i wyrzuceniu każdego biegu puszczamy sprzęgło. Zwróćmy uwagę w szczególności na 1-szy i wsteczny bieg, czy podczas wrzucania tychże, nie pojawiają się zgrzyty. Tutaj możemy sprawdzić również wstępnie stan docisku sprzęgła. Wrzucamy dowolny bieg i powoli puszczamy sprzęgło, jeśli nie pojawia się dodatkowy hałas, buczenie, można wnioskować, ze jest ok.

- autach, których układ przeniesienia napędu wyposażony jest w koła dwumasowe (silniki Diesela i pojedyncze auta z silnikami benzynowymi), konieczna akustyczna weryfikacjach stanu tej części, z uwagi na bardzo wysoki koszt tego elementu, dochodzący w niektórych modelach auta do kilku, a nawet kilkunastu tysięcy PLN. Koło sprawdzamy na biegu jałowym. Często objawami tego elementu są metaliczne dźwięki dochodzące z okolic skrzyni biegów, warto również wprowadzić powoli silnik na ok. 1100-1200rpm i obserwować czy nie trzęsie samochodem

- weryfikacja zawieszenia i układu kierowniczego. Siadamy za kierownicą i energicznie kręcąc raz w jedną, raz w drugą stronę nasłuchujemy czy nie słychać stuków, które mogą być skutkiem luzów na drążkach kierowniczych, czy maglownicy (drogi element)

- przekręcamy powoli kierownicę w skrajne położenia i nasłuchujemy czy nie słychać charakterystycznego trzaskania podczas kręcenia kierownicą. Może ono świadczyć o uszkodzeniu zewnętrznych przegubów napędowych auta (w autach przednio napędowych FWD)

-ciężko sprawdzić sprawność amortyzatorów, jednak tu okazuje się połowicznie wiarygodna, stara metoda na bujaka. Naciskamy mocną auto i jeśli auto wróci natychmiast do poziomu, bez bujania, amortyzatory powinny być ok. jeśli auta buja się kilkakrotnie, świadczy to o niesprawności tych części

- po tym etapie udajemy się na jazdę próbną, najlepiej na polna drogę i słuchamy wszelkiego rodzaju trzasków, zgrzytów, hałasów pochodzących z zawieszenia, których źródło często jest ciężko wykryć, toteż finalnej inspekcji warto dokonać a stacji. Niemniej powodem hałasów zawieszenia mogą być: łączniki stabilizatora, gumy wahaczy, amortyzatory lub ich poduszki. Podczas jazdy warto zwrócić również uwagę czy nie słychać głuchego buczenia, szczególnie przy jeździe po szerokim łuku, prawdopodobnie świadczy to o uszkodzeniu łożyska koła (prawego przy skręcaniu w lewo i odwrotnie).

3. Faza końcowa- sprawdzenie dokumentów

Tym sposobem dobrnęliśmy do ostatniego etapu zakupu, czyli kontroli wszelkich dokumentów:

- sprawdzamy zgodność numeru VIN (Vehicle Identyfication Number) w dokumentach z tym wybitym na tabliczce znamionowej

- sprawdzamy wpisy ksiązki serwisowej (o ile jest), jej datę druku, rzetelność wpisów (jedna i ta sama pieczątka, powinna dawać podejrzenia co do oryginalności)

- o ile sprzedawcą jest osoba prywatna sprawdzamy dowod i porównujemy dane dowodu z tymi w karcie pojazdu. Można również, przy odrobinie cierpliwości sprawdzić auta na policji czy nie jest kradzione lub nie jest częścią jakiegoś zastawu.

Jeśli wszystkie lub znaczna większość z tych punktów są spełnione, płacimy, odbieramy dokumenty i kluczyki, tankujemy, rejestrujemy i cieszymy się autem.

Autor: TS


mediainfor(at)gmail.com

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.