Lexus IS220d
Autorem artykułu jest phk88
Lexus  czyli luksus, niezbyt wyszukana konotacja, jeśli chodzi o nazwę dla  bogato wyposażonej Toyoty. Nazwa wprowadzono celowo w USA pod sam koniec  lat 80tych, aby klienci nie kojarzyli nowopowstałych modeli z nazwą  Toyota, która kojarzyła się z solidnymi i niezawodnymi, japońskimi  samochodami, ale tylko powiedzmy klasy średniej. 
Pójście dalej i przeskok do klas wyższych, wymógł  powołanie nowej marki, która przeciętnemu Amerykaninowi nie kojarzyła  się z Toyotą, tylko z japońską niezawodnością oraz luksusem.
Ach  znowu, ten luksus. Ciekawy czy gdyby Toyota najpierw chciała podbić  rynek w Europie. a dopiero potem w Stanach, też tworzyłaby nową markę.  Mieszkańcy USA dali się nabrać w pewien sposób, my Europejczycy jesteśmy  chyba jednak trochę bardziej inteligentni od nich w tych sprawach.
Wsiadając do tego samochodu miałem nadzieję, iż spełnię jedno ze swoich marzeń, przejażdżka za kierownicą Lexusa i, że będą towarzyszyły temu niesamowite przeżycia. Dodatkowo  potęgowały to niezwykle korzystne opinie dziennikarzy motoryzacyjnych  zarówno z gazet, jak i pewnego redaktora z polskiego kanału  motoryzacyjnego, który testował Lexusa IS w wersji F. Poza tym rodzinne  tradycje kupowania Toyot od dobrych 10 lat, oraz gorące namawianie  znajomego dealera do zakupu IS 220 , jak tylko pojawił się na naszym  rynku, ostatecznie pogłębiły mój głód na ten samochód oraz wyostrzyły  wszystkie zmysły.

Sam początek wizyty w salonie był już bardzo obiecujący. Przyjęto nas bardzo miło, zaproponowano kawę  lub coś innego do picia, w oczekiwaniu na pracownika, który miał się  nami zająć. Biorąc pod uwagę bardzo wczesną porę, około 9 rano oraz  nieprzespaną noc w oczekiwaniu na ten dzień, był to bardzo uprzejme i  dobrze świadczy o firmie oraz jej podejściu do klienta, nawet tego  młodego. Czegoś podobnego doświadczyliśmy wcześniej jedynie w Volvie,  później już w żadnym innym salonie niestety nie. Kilkanaście minut jakie spędziliśmy oczekując na jazdę  testową pozwoliły nam po pierwsze przyjrzeć się dokładnie całej ofercie  Lexusa na rynku polskim (nie bierzemy pod uwagę aut sprowadzany zza  oceanu), po drugie znalezienia istotnych różnić pomiędzy wersja IS 220, a  250. Niestety to drugie nam się nie udało i w sumie dobrze, gdyż jak  powiedział nam później dealer, jeśli chodzi o widoczne różnice (wymiary,  wygląd etc.) to oba auta są identyczne. Różnie je to co znajduje się pod maską. Generalnie jednego z dwóch Lexusów IS stojących w salonie wzięliśmy za wersję topową tymczasem okazało się, iż jest to zaledwie  wersja podstawowa czyli jak to się mówimy ,,goła”, chociaż w tym  przypadku ,,goła” oznacza naprawdę coś zupełnie innego niż zazwyczaj.

Pierwsze kilometry jazdy testowej aut prowadził nasz sprzedawca, pod pretekstem pokazania nam, iż po przesiadce z auta benzynowego na takie z silnikiem diesela, można ruszać oraz zmieniać biegi nie szarpiąc przy tym.  Początkowo sądziłem, że to była zwykła wymówka. Może chciał przetestować  naszą cierpliwość lub sprawdzić nasze reakcje czy sama podróż w  fotelach Lexusa nas zadowoli i obejdzie się bez oddawania kierownicy w ręce, młodych ludzi jak i kierowców. Dopiero kiedy siadłem za  kierownicą IS 220, z dieslem pod maską, ustawiłem fotel, lusterka,  kolumnę kierownicy i wszystko to co mogło mi przeszkadzać w jeździe i  zakłócać czerpanie przyjemność z przemieszczania się tym samochodem,  łącznie z wiejącą klimatyzacją na moje węzły chłonne, zrozumiałem to co  miał na myśli Pan z Lexusa. Faktycznie, ażeby spokojnie i bez szarpnięć  podczas zmiany biegów jechać tym samochodem trzeba bardzo delikatnie  puszczać sprzęgło. Przy pierwszej próbie jazdy nim jak zwykłym autem benzynowym samochód nieprzyjemnie rzuca. Warto dodać, iż nasz egzemplarz miał silnik o pojemności 2,2 litra oraz mocy 177KM, którą przekazywała na tyle koła  6-biegowa manualna skrzynia. Niewątpliwym plusem takiego przeniesienia  napędu był lepszy start spod świateł, niż w przypadku aut  przednionapędowych. Powiedziano nam, iż samochód z tym silnikiem ma tak  duży moment obrotowy, co w przypadku zastosowania napęd na przód  wyrywałoby kierownicę z rąk przy ruszaniu oraz na zakrętach. Przyznam  się szczerze, że to tłumaczenie wydawało się mało wiarygodne. Kiedy  jeździliśmy Alfą Romeo 159 2.0 też z silnikiem diesela, nic podobnego  nie miało miejsca, a auto prowadziło się znakomicie. Napęd na tył w  Lexusie ułatwiał manewrowanie oraz branie ciaśniejszych zakrętów, co  mieliśmy okazję przetestować, jednocześnie pamiętając o standardowej  przypadłości aut z tylnym napędem doposażono go w cały szereg  elektronicznych systemów, które pilnowały aby podczas skrętów tył nie  wyprzedził przodu.
Warto  wspomnieć, iż nasz diesel miał najnowocześniejszy wtrysk bezpośredni  oraz układ wydechowy co owocowało niskim spalaniem oraz zmniejszonym  poziomem emisji substancji szkodliwych dla środowiska. Niestety tego  drugiego nie mieliśmy okazji sprawdzić, gdyż nie było czasu żeby się  trochę ,,przygazować” wąchając spaliny z rur wydechowych.
Jeśli  chodzi o wnętrze to nasz model miał dobrze wyprofilowane fotele obszyte  czarną skórą, która ładnie się komponowała ze srebrnym lakierem. Tunel  środkowy zaczynała konsola, w której umieszczono monitor LCD otoczony  guzikami, których ilość nie przytłaczała. Osobiście zaskoczyła mnie  bardzo krótka dźwignia zmiany biegów zwieńczona dość sporą gałką, jak na  tę klasę aut. Poza tym obszyta skórą, dobrze leżąca w dłoniach,  wielofunkcyjna kierownica. Umieszczono na niej kilka niezbędnych  przycisków, które umożliwiały obsługę komputera bez konieczności  odrywania rąk.
Po  wciśnięciu przyciska start, zamiast przekręcenia kluczyka, przed  kierowcą ukazuje się wyświetlany elektronicznie, klasyczny  prędkościomierz oraz zrobiony w podobnym stylu obrotomierz. Pomiędzy  nimi było jedynie kilka lampek i mały wyświetlacz diodowy. Żadnych  szaleństw czy przeładowania elektroniką, pełne wyczucie, a jednocześnie  wszystko dostępne pod ręką, a kiedy spojrzymy na listę wyposażenia nie  brakuje nic, czego można oczekiwać po samochodzie tej klasy.
Samochód  prowadzi się bardzo przyjemnie, bezbłędnie reaguje na ruchy kierownicą,  jednocześnie nad wszystkim czuwa elektronika, abyśmy zbyt szybko nie  zepsuli tego samochodu podczas wyprzedzania lub nagłego manewru  omijania. Diesel miło pracuje pod maską, jednak nie czuć najmniejszego  nawet przeniesienia wibracji na kierownicę czy dźwignię zmiany biegów.  Nie słychać też typowo dieselowskiej pracy, kiedy stoimy na biegu jałowy  na światłach lub uruchamiamy samochód.

Pod  sam koniec chciałbym napisać o wyglądzie Lexusa, który jest bardziej  porywający niż sama jazda nim niestety. Piękne kanciaste po bokach i z  tyłu, a obłe z przodu linie kuszą dynamizmem oraz urzekają elegancją.  Niestety sama jazda samochodem nie wzbudza już takich emocji jak jego  wygląd. Przemieszczając się tym samochodem powiem szczerze, że czułem  się dziwnie i nie wiem dlaczego. Może powodowało to rozczarowanie, ale  przecież wszystko było na swoim miejscu. Wyposażenie, fotele ze skórą,  silnik, skrzynia biegów itp.   zrobione wzorcowo, wręcz perfekcyjnie.  Jednak nie czułem klimatu tego samochodu, może po prostu spodziewałem  się zbyt wiele po Lexusie, że nie tylko pokona konkurencje jak Mercedes  czy BMW ale będzie dużo  lepszy, niczym galaktyczny Real Madryt lub  kosmiczna Duma Katalonii w porównaniu z Legią. Niestety tak nie było.  Auto to pomimo, iż jest bardziej dynamiczne niż C klasa, mniej dziwne  stylistycznie niż nowe BMW, to jednak nie odbierze stałych klientów tych  marek.Oczywiści osoba, która jeździ tym samochodem uchodzi, nie tylko  za kogoś kto odniósł sukces, ale też zna się na motoryzacji i ma  bardziej wysublimowany gust, stawia większe wymagania niż odbiorcy  tradycyjnych niemieckich marek aut luksusowych. Muszę z bólem serca  przyznać, że te wszystkie hasła to tylko slogany wymyślone przez  producenta i dziennikarzy motoryzacyjnych. Tak naprawdę niemiecka  klasyka rządzi w tym wypadku jeśli chodzi o ducha samochodu i ich ponad  stuletniej historii nie przeskoczy debiutant z 1989. Nie pomaga też cała  masa gadżetów poczynając od lampki pod lewym lusterkiem, która oświetla  przestrzeń obok drzwi kierowcy, po możliwość otwierania kluczykiem szyb  w oknach na odległość.
---
automania.blox.pl
Artykuł pochodzi z serwisu 
www.Artelis.pl